Rozdział zawiera sceny +18, które zostały stworzone specjalnie na wasze życzenie z specjalną dedykacją dla@StupidMaggie
Poprzednio
- Rose ja… - zaczął szeptem, ale mu przerwałam złączając nasze usta w pocałunku. Gorąco od razu objęło całe moje ciało, poddając się pożądaniu. Louis sprytnie językiem rozwarł moje wargi szerzej, aby dostać się do mojego języka żeby połączyć się z nim dzikiem tańcu. Swoje dłonie wsadziłam we włosy chłopaka przyciągając go bliżej siebie. Brunet nie pozostał dłużny i włożył ręce pod moją bluzkę, łagodnie łaskotając skórę moich pleców. Pragnęłam więcej poczuć go, wszędzie, na całej powierzchni mojej skóry. Ale to jak mnie teraz całował i te wszystkie jego powolne ruchy różniło się od tego, co zdarzyło się już w Kanadzie. Teraz był romantycznie, co rozpalało mnie jeszcze bardziej.
Podniosłam ręce do góry aby ułatwić mu ściągnięcie mojej koszulki, zaraz gdy ciepły materiał opuścił moje ciało poczułam na nich delikatne muśnięcia jego palców na mojej skórze, co przyprawiało mnie o dreszcze. Od razu moje ręce znalazły się przy jego pasku od spodni na co, lekko się zaśmiał i skierował moje dłonie na swój tors.
- Dzisiaj powoli – mruknął mi zadziornie do ucha lekko je przygryzając i położył mnie na łóżku otulając swoimi ramionami i obsypując pocałunkami na całej mojej nagiej skórze.
Przyjemne
dreszcze rozchodziły się po moim ciele czując jego delikatny dotyk.
- Jesteś
taka piękna – wymruczał całując mój nagi brzuch. Jęknęłam cichutko, ale chłopak
jak zapowiedział śpieszyć się dzisiaj nie zamierzał. Zsunął lekko z moich
bioder spodenki i uśmiechnął się szeroko gdy zobaczył mój tatuaż. – Widzisz
poprzednio nie było okazji im się przyjrzeć – mruknął palcem sunąc po małych
płatkach śniegu znikających pod cienkim materiałem moich majtek. Po chwili jego
usta zastąpiły palec i sunął śladem tatuaż coraz niżej. Kiedy był już przy
rąbku mojej bielizny, chwyciłam jego twarz w dłonie całując namiętnie jego rozpalone
usta.
- Pozwól tym
razem mi – wyszeptałam cichutko obracając Louisa na plecy. Pozbyłam bruneta
koszulki i usiadłam okrakiem na jego już pokaźnym wybrzuszeniu w spodniach.
Zaczęłam obcałowywać jego rozpalony tors, przygryzając lekko jego sutki. Gdy
wróciłam do jego ust, rękami zaczęłam majstrować przy jego spodniach. Louis
uniósł biodra, aby pomóc zdjąć z niego spodnie. Ręką lekko ścisnęłam jego
męskość przez co, jęknął z rozkoszy odrywając się od moich ust. Korzystając z
jego rozkojarzenia pozbyłam się i jego bokserek. Chwyciłam jego członek w
dłonie lekko opuszkami palców sunąc po całej jego długości.
- Co
zamierzasz? – zapytał z przyspieszonym oddechem.
-
Odwdzięczyć się – posłałam mu szeroki uśmiech.
- Rose… -
zaczął łapiąc mnie za nadgarstki – Nie musisz mi się odwdzięczać za to, że cię
wysłuchałem. Ja tu jestem bo… - zaciął się spuszczając swój wzrok – Chcę być z
tobą, bo cię lubię i to bardzo – skończył nie pewnie – Nie wiem czy to miłość,
czy…
- Louis -
przerwałam mu – Rozumiem, a teraz nie zachowuj się jak dziewica – chłopak
mimowolnie parsknął śmiechem, całując mnie w czoło. Moje dłonie wróciła na jego
nabrzmiałą męskość otaczając ją delikatnie. Pocałowałam czubek jego członka
kreśląc językiem powolnie kółeczka, a dłonią jeżdżąc od góry do dołu.
- Rose –
mruknął gardłowo Lou, zaciskając dłonie na prześcieradle. Uśmiechnęłam się
szeroko i odsunęłam się lekko dmuchając zimnym powietrzem na czubek, aby
chłopak za szybko nie doszedł.
- Zabawa się
dopiero zaczyna – mruknęłam zadziornie, gdy jego oddech już lekko się
unormował. Szybko wzięłam całą jego wielkość do ust ssąc ją.
- Kurwa –
warknął ponownie zaciskając dłonie w pięści, chcąc opanować się przed dojściem.
Przyspieszyłam tępo, pomagając sobie i ręką.
- Rose… -
cicho jęknął będąc już blisko szczytu. Zacisnęłam mocno swoje wargi zwalniając
swoje ruchy i chłopak doszedł z głośnym przekleństwem na ustach. Odsunęłam się
z uśmiechem czując słonawy posmak na języku jego spermy.
- Jesteś
wcielonym diabłem – wydyszał podnosząc się lekko na łokciach, na co posłałam mu
lekki uśmiech. Zeszłam z łóżka szukając w szafce prezerwatywy.
- Nie, nie,
nie… - jęknęłam przeszukując zawartość.
- Co się
stało? – zapytał Louis.
- Ona tu nie
ma nawet jednej – powiedziałam przerażona a brunet wybuchł śmiechem.
- Jakie
szczęście, że masz mnie – wyjaśnił widząc moje wargi wygięte w podkówkę – W
portfelu mam – dodał, a ja od razu zaczęłam próbować namierzyć jego spodnie.
Schyliłam się gdy dojrzałam na podłodze, niedaleko drzwi.
- Ty nawet
nie wiesz jak mnie kusisz, stojąc tu tylko w tych majtkach – usłyszałam jego
szept przy uchu. Louis odgarnął moje włosy z mojej szyi i powoli zaczął całować
przygryzając oraz lekko zasysając skórę.
- Wiesz co
jednak coś mnie irytuje – mruknął, kiedy w końcu odnalazłam jego portfel – Wolę
cię bez stanika – wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha jednocześnie
majstrując przy zapięciu mojej górnej bielizny. Obróciłam się w jego stronę,
zatapiając się w jego niebieskim spojrzeniu.
- Mam już
dość czekania – oznajmiłam rzucając portfel na łóżko i pchnęłam chłopaka na
ścianę, złączając nasze wargi w dzikim pocałunku. Louis przycisnął mnie mocno
do siebie, nie pozwalając aby nasze ciała cokolwiek dzieliło. Nasze języki
złączyły się wzajemnej walce o dominację. Brunet swoimi dłońmi zjechał w dół po
moich nagich plecach, by później lekko ścisnąć moje pośladki. Podskoczyłam
lekko oplatając biodra chłopaka swoimi nogami, aby wyrównać nasz wzrost. Louis
bez zastanowienia podążył w stronę łóżka, nie odrywając się od moich ust. Położył
mnie delikatnie na zimną pościel, a sam pochwycił zabłąkany portfel, wyciągając
z niego prezerwatywę. Szybko pozbawił mnie jeszcze ostatniej części mojej
bielizny, a ja umieściłam się wygodnie na łóżku niecierpliwiąc się,
przygryzając dolną wargę. Rozerwał opakowanie zębami uśmiechając się do mnie
łobuzersko. Po chwili gotowy wsunął się prosto do mojego ciasnego wnętrza. Krzyknęłam
lekko z bólu jaki mnie otoczył z powodu wielkości jego męskości. Chłopak szybko
by uciszyć mnie połączył ze mną swoje napuchnięte już od wcześniejszych
pocałunków wargi. Louis wysunął się powoli, przez co nie mogłam opanować
kolejnego jęknięcia tym razem rozkoszy, jakiej mi to przyniosło.
- Obudzisz
Serene – przypomniał mi Louis uśmiechając się widząc, jak próbuje się
powstrzymać co kolejnych dźwięków.
Chłopak zaczął poruszać swoimi biodrami ustalając powolne, rytmiczne
tempo. Czułam jego ciepłe dłonie błąkające się po całym moim ciele, chcąc mnie
rozpalić jeszcze bardziej. Czułam narastające gorąco gromadzące się w dole
mojego brzucha, oznaczające tylko przychodzącą rozkosz. Mój oddech i Louisa
stawał się coraz szybszy wraz z wrastającym napięciem między nami. Brunet
przyspieszył swoje ruchy, gdy mój szczyt był już blisko. Wbiłam mocno paznokcie w plecy chłopaka chcąc
poczuć go całego w sobie kiedy zalał mnie orgazm, rozlewając rozkosz aż po
czubki moich palców, przynosząc ze sobą przyjemne dreszcze. Louis dołączył
niedługo po mnie zaciskając zęby żeby powstrzymać się po jęku jaki przyniósł mu
nasz stosunek. Jego głowa opadła męczenie na moje piersi. Uśmiechnęłam się
lekko odgarniając mu jego spocone włosy
z czoła.
- Chyba się
udało – mruknęłam zdyszana bawiąc się jego kosmykami.
- Co się
udało? – zapytał podnosząc głowę.
- Nie
obudzić wszystkich sąsiadów – zaśmiałam się prostując.
- No na
pewno, nie dzięki tobie – uśmiechnął się zadziornie pokazując równy rząd swoich
białych zębów.
- Weź spadaj
– śmiejąc się zepchnęłam go z siebie.
- Nie myśl
sobie, że tak łatwo cię wypuszczę – mruknął przyciągając mnie mocno do siebie i
całując w czoło – Nie pozbędziesz mnie się teraz – dodał łaskocząc mnie przez
co pisnęłam, podskakując w jego ramionach.
- Idiota –
zaśmiałam się kolejny raz kładąc swoją głowę na jego ciepłej piersi.
- Ale twój –
szepnął przyciągając mnie bliżej siebie.
- Boże! –
obudził mnie przeraźliwy krzyk mojej przyjaciółki. Zaniepokojona rozejrzałam
się po pokoju, patrząc na Louisa, który w zawstydzeniu chciał zdobyć chociaż
kawałek kołdry, aby zakryć się.
- Czy wy…
wczoraj… tutaj? - zapytała jąkając się
Serena. Posłałam jej tylko szeroki uśmiech, a ona przewróciła oczami – Boże –
powtórzyła i wyszła.
- I co
teraz? – zapytał chłopak patrząc mi w oczy.
- A co ma
być? – uniosłam brew przejeżdżając opuszkami palców po jego policzku.
- Nic nie
widzę – wzeszła po raz kolejny blondynka do pokoju zakrywając swoje oczy – Rose
policja przyszła – jęknęła płaczliwie i zamknęła drzwi. Momentalnie po tej
informacji zbladłam.
- Cholera –
mruknęłam chowając twarz w dłoniach.
- Będzie
dobrze, będę z tobą – szepnął Louis przyciągając mnie do swojego nagiego torsu.
Jego zapach delikatnie się owinął wokół moich nozdrzy, działając na mnie jak
lek uspokajający. Chciałabym, żeby było tak jak chciał zapewnić mnie brunet,
lecz ciągle była obawa, strach przed prawdą, która była coraz bliżej ukazania
się na światło dzienne, paraliżowała mnie. Nie mogłam zapanować nad trzęsącymi
się dłońmi i niespokojnym oddechem. Musiałam jednak teraz zacisnąć zęby i
pokazać, że wszystko jest okej. Dla Sereny, chociaż jedna z nas musiała się
jakoś trzymać i wiedziałam, że to muszę być ja.
Odetchnęłam
głęboko i wstałam z łóżka posyłając Lou smutny uśmiech. Ubrałam się pospiesznie
bokserkę i spodenki, które miałam wieczorem. Spojrzałam w lustro i przeczesałam
palcami swoje włosy na jedną stronę i moim oczom ukazały się małe czerwone
ślady na szyi, malinki…
- I jak mam
teraz to zasłonić? – zapytałam bruneta, a ten w odpowiedzi parsknął śmiechem
widząc moją przerażoną minę. Przygryzłam delikatnie dolną wargę, układając
włosy tak aby jak najwięcej zasłonić.
- Choć tutaj
– szepnął Louis wyciągając przed siebie ręce jak małe dziecko. Przycupnęłam na
krawędzi łóżka, brunet chwycił moją twarz w swoje dłonie i złożył mi na ustach
delikatny pocałunek.
- Na
szczęście – szepnął kilka centymetrów od mojej twarzy. Spuściłam swój wzrok i
mimowolnie się uśmiechnęłam, widząc że jest całkiem nagi i całkiem pobudzony.
- Lou ubierz
się może – rzuciłam mu znaczące spojrzenie, a on podążył za moim wzorkiem i
wyszczerzył się do mnie.
- Tak wiem,
bo jak się obrócę to ci wazony postrącam – zażartował, a ja parsknęłam śmiechem
kierując się do drzwi. Dzięki Louisowi moje zdenerwowanie lekko ustąpiło,
jednak nadal gdzieś w zakamarkach mojego umysłu czaiło się na odpowiedni moment
aby zaatakować.
Weszłam do
salonu z obojętną miną gdzie na kanapie siedziało dwóch funkcjonariuszy. Jeden
miał około 40 lat i okrągły brzuszek oraz siwiejące już brązowe włosy. Jego
towarzysz był dużo młodszy, reprezentował nienaganną postawę. Był wysoki,
idealnie ogolony, a jego ciemnoblond włosy, obcięte bardzo krótko idealnie
pasowały do jego całościowego wyglądu.
- Panna Rose
O’Donnell? – zapytał starszy mężczyzna, a ja przytaknęłam.
- O co
chodzi? – zapytałam siadając obok spiętej blondynki. Założyłam nogę na nogę
przez co obydwaj spojrzeli na moją odsłoniętą nagą skórą.
- Komisarz
Walker i Harris – przedstawił odchrząkując znacząco starszy z nich. – Jesteśmy
tu w sprawie śmierci panny Jessiki Webb. – przechyliłam głowę w bok udając, że
nie wiem o czym mówi.
- Dalej nie
wiem co sprowadza do nas panów – odparłam uprzejmie – Nie widziałam Jess od
ładnych paru lat, tak samo jak Serena – dodałam starając się zachować obojętny
ton głosu.
- Jak się
dowiedzieliśmy uciekłyście razem z nią z dom dziecka, zgadza się? – odezwał się
po raz pierwszy Harris.
- No tak,
lecz dalej nie rozumiem co to ma do mnie, jak w ogóle Jess umarła? – zapytałam
aby odwrócić uwagę od mojej osoby.
- Znaleziono
ją niedaleko domu dziecka ze skręconym karkiem – odpowiedział Walker – Kiedy ostatni
raz widziałyście panne Webb? – zadał kolejne pytanie. Zerknęłam na Serene,
która starała się opanować targające nią emocje. Jej twarz nie wyrażała
niczego, ale oczy blondynki zdradzały cały jej strach i przerażenie.
- W dzień
ucieczki – odezwała się moja przyjaciółka, przez co wyrwała mnie z otępienia.
- To znaczy,
że macie panie wiele wspólnego ze śmiercią swojej koleżanki – oznajmił zimnym
spojrzeniem patrząc na mnie Harris. Przełknęłam ślinę, obawiając się że
policjanci już wiedzą i teraz razem z Sereną będę musiała zapłacić za błędy,
które kiedyś popełniłam…
__________________________________________
Przepraszam za zwłokę miesiąc od ostatniego rozdziału wiem, ale blog zaczyna mnie powoli przerastać i poważnie zaczynam się zastanawiać nad jego zawieszeniem...
Katy_BooBear