- O nie
zapomnij – zaprzeczyłam od razu zrywając się z fotela.
- Ale Rose …
- jęknęła Serena – Wiem, że powinnam najpierw zapytać się o twoje zdanie ale
nie było na to czasu wcześniej …
- Masz rację
powinnaś – warknęłam kierując się do drzwi.
- Ale jak to
wygrasz to skończą się twoje problemy finansowe, zapłacą ci za to – po jej
słowach zatrzymałam się w pół kroku.
- Ile ? –
zapytałam.
- 2 000
£ - odpowiedziała, po tych słowach zawahałam się pieniądze w moim życiu nie
stały na jakimś wysokim szczeblu ale bez nich żyć się nie da. Potrzebuję ich
bezwarunkowo, bo za niedługo właściciel wywali mnie z mieszkania za nie
płacenie czynszu.
- No dobra
czyli co mam zrobić ? – zapytałam w końcu po długiej ciszy.
- Tak !
Wiedziałam ! – krzyknęła szczęśliwa rzucając mi się na szyję.
- Nie ciesz
się za bardzo zawsze mogę zmienić zdanie – przypomniałam jej o mojej zmiennej
naturze – Kiedy to przesłuchanie ? – zapytałam kiedy się uspokoiła i zlazła ze
mnie.
- No właśnie
to następny problem … - jęknęła – Dzisiaj – szepnęła przepraszająco. Tym razem po tych słowach wybuchłam śmiechem.
- I ty
chcesz zdążyć ? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak i
zdążę a ty marsz pod prysznic – zażądała i popchnęła mnie w stronę łazienki.
Cały dalszy
ranek i południe spędziłam na siedzeniu na tyłku podczas gdy Serena ciągle przy
mnie chodziła, czesała, malowała, włosy tu i ówdzie wyrywała … no i oczywiście
między czasie udzielała mi zasad jak mam się zachowywać czyli z tego co
zrozumiałam w ogóle się nie powinnam odzywać. Na koniec przyniosła mi kremową
sukienkę, u góry zakończona koronką, sięgającą mi do połowy uda. Założyłam
posłusznie powstrzymując z ledwością głupi komentarz. Do sukienki Serena
dobrałam mi odpowiednie złote dodatki i w końcu pozwoliła przejrzeć mi się w
lustrze.
- Wyglądam
jak jakaś słodka idiotka – skomentowałam widząc obce mi odbicie. Moje zwykle
proste włosy były pokręcone w anielskie pukle spięte złotą spineczką. Słodka
sukienka i delikatny makijaż aż do obrzygania.
- Tobie nie
musi się podobać im ma się spodoba – wyjaśniła, z krzywą miną dalej
przyglądałam się swojemu odbiciu a blondynka podeszła do swojej wielkiej szafy
szukając czegoś zawzięcie.
-
Zapomniałam by o najważniejszym – oznajmiła pokazując mi chyba 12 centymetrowe
brązowe szpilki na platformie.
- Chcesz
mnie zabić ? – powiedziałam wybałuszając oczy.
- Daj spokój ubieraj musimy się zbierać już –
wyjaśniła krzątając się po pokoju i zbierając potrzebne rzeczy do swojej
torebki.
- A jakiejś
lekcji na temat chodzenia w tych butach to dostanę ? – spytałam z nadzieją.
- Nie mam
już na to czasu ale poinstruuję cię po drodze – spojrzałam na nią krzywo
wątpiąc już w całe to przedsięwzięcie – No dawaj – machnęła ręką poganiając
mnie. Wstałam niepewnie z fotela już w butach i uważnie przyglądając się moim
zdradliwym stopom ruszyłam niepewnie.
- Plecy
wyprostuj – od razu poinstruowała mnie
Serena – I patrz przed siebie – dodała.
- Ja próbuję
się nie zabić – warknęłam – Sama patrz sobie przed siebie, a nie na mnie – po
tych słowach blondynka uniosła ręce w poddańczym geście, wiedziała że ze mną
nie wygra tej walki.
*
Serena
pchnęła mosiężne drzwi budynku i weszłyśmy razem do środka. Oczom ukazał mi się
wąski długi korytarz w szpitalnych kolorach. Szłam potulnie za przyjaciółką ale
nie mogłam się powstrzymać do cichego komentarza.
- Gdybym tu
pracowała depresji bym dostała.
- Rose … -
jęknęła od razu blondynka.
- No co
prawda. Przydałby się tu parę kolorów niby firma taka bogata, a nie stać ich żeby
pomalować korytarz. Nie zdziwię się jeżeli ty byś popadła w depresje i
skończyła w kaftanie bezpieczeństwa, ale o nic się nie martw ja w twoim imieniu
pozwę tę firmę o niedostosowane warunki do pracy – dumna ze swojego przemówienia
posłałam jej szeroki uśmiech ona za to posłała mi sceptyczne spojrzenie.
- I co byś
powiedziała w sądzie że zwariowałam bo ściany były białe ?
- Nie patrz
tak to mogłaby być ciekawa linia obrony.
- Nie wątpię
– powiedziała ponuro. Po jej słowach otworzyła następne drzwi i weszłyśmy do
swego rodzaju poczekalni jak się wydawało. Na krzesłach naprzeciwko siedziały
dwie dziewczyny do jednej rudej Serena pokiwała więc pewnie była jej znajomą z
pracy, a blondynka obok niej musiała być moją konkurentką. Zmierzyłam ją
wzrokiem i parsknęłam śmiechem. Przyjaciółka od razu rzuciłam mi wściekłe
spojrzenie. Ale co ja mogłam jeżeli blondi przede mną wyglądała jak dziwka żywo
wyciągnięta z pornola na dodatek starego ze 20 lat. Kobieta musiała mieć minimum
ze 30 lat, jej tlenione włosy były spięte w luźnego koka, a jej sukienka z
wielki dekoltem znacznie za dużo pokazywał jej sylikonowych cycków.
Blondyna
zlustrowała mnie i posłała mi kpiący uśmieszek. Miałam wtedy wielką ochotę
pokazać jej środkowy palec, ale Serena widząc co się święci odsunęła mnie na
bok. Ledwo usiadłyśmy za drzwi w który odbywał się przesłuchanie wyszły dwie
inne dziewczyny i udały się do wyjścia nas ignorując. Zaraz za nimi wyszła
około 35-cio letnia kobieta w okularach i z teczką w dłoni i poprosiła o
wejście królowej porna i jej koleżanki. Po 10 minutach posłałam Serenie
zniecierpliwione spojrzenie.
- Widzisz i
dlatego wolę się spóźnić przynajmniej nie trzeba tyle czekać aż łaskawie cię
wpuszczą – mruknęłam do niej.
- Nie, tylko
wtedy oni muszą czekać na ciebie – trafnie zauważyła.
- To tylko
szczegół – jak widać blondynka nie zamierzała się wdawać w dalsze dyskusje i
obrała sobie martwy punkt na ścianie, chciałam zrobić podobnie ale znowu nie
wytrzymałam i zapytałam
- Długo
jeszcze będziemy tu siedzieć ?
- Nie wiem –
mruknęła, a ja pokiwałam głową, spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie przed de
mną i na nie miłosiernie powolną przesuwającą się wskazówkę. Nie minęła minuta
a znów zapytałam.
- A mogłabyś
się dowiedzieć ?
- Do cholery
Rose – podniosła głos ale zaraz się opanowała – Jak będziemy miały iść to nas
zawołają.
- Ale mi się
nudzi – jęknęłam – I tyłek mi stwardniał od tego krzesła…
Ledwo
skończyłam otworzyły się drzwi z których wyszła moja konkurencja.
- Rosemarie
O’Donnell i Serena Turner – powiedziała ta sama kobieta w okularach.
- Nie
odzywaj się ja będę mówić za ciebie – poinformowała mnie dziewczyna cicho jak
wstawałyśmy.
Weszłyśmy do
drugiego pomieszczenia i razu zauważyłam że za biurkami siedziało 5 chłopaków i
jeden starszy facet. Rozejrzałam się za czymś gdzie mogłabym usiąść ale niczego
takowego nie znalazłam. Więc pozostawało mi stać w tych okropnie cisnących mnie
butach.
- Więc –
zaczął ten starszy facet – powiedz nam coś o tym co napisałaś w CV – zwrócił się
do mnie.
- W CV zawał…
- zaczęła Serena ale mężczyzna przerwał jej ruchem dłoni – Nie pytałem ciebie –
odparł rzeczowo i spojrzał na mnie wyczekująco. Ja sama swój spanikowany wzrok
przeniosłam na przyjaciółkę gdyż nie miałam pojęcia co napisała w moim CV. Ona
sama wzruszyłam niepewnie ramionami, więc odchrząknęłam i zaczęłam.
- Prawdę
mówiąc to ja za bardzo nie wiem co znajduje się w tym CV …
- Paul proszę cię to bez sensu – jęknął chłopak w lokach, którego z niewiadomych
względów skądś kojarzyłam …
- To skąd te
CV ? – zapytał ignorując chłopaka.
- No Serena
je napisała – odpowiedziałam nie pewnie.
- Dobra
koniec tego przedstawienia – znów odezwał się chłopak zrywając się z krzesła.
- Siadaj –
powiedział podniesionym głosem starszy facet. Chłopak nie usiadł ale nigdzie
nie poszedł jak widać Paul jak się do niego zwracał miał u nich autorytet.
- Ja już
mówiłem, że ten cały pomysł jest chory, ale kto mnie tu słuchał ?!
- Harry - odezwał
się chłopak obcięty na jeża – Nie rób scen. Usiądź i nie wiń Paula on chce nam
tylko pomóc – mówił spokojnym tonem.
-
Przestańcie mi rozkazywać ! Wszyscy zawsze mówią mi co mam robić, ale po co to
wszystko? I tak wszystko się pierdoli.
- Jesteśmy
zespołem zapomniałeś ? – zwrócił się do niego blondyn – Damy radę.
- Tylko
dlaczego ja mam odwalać tą najgorszą robotę ?!
- Nie
przesadzaj każdy musiał coś poświecić – zauważył inny chłopak z roztrzepanymi
włosami.
Kłótnia
ciągła się dalej na nas już nikt nie zwracał uwagi, po jaką cholerę tu
przyszłyśmy w takim razie ?
- Mam tego
dość idziemy ? – zwróciłam się do Sereny
- Nie możemy
tak po prostu wyjść – odpowiedziała
- A co
chcesz tu tak sterczeć i oglądać te małpy ?! – na to pytanie nie odpowiedziała.
Tracąc cierpliwość zaczynałam się zastanawiać czy w ogóle powinnam tu
przychodzić. Wszystko w moim życiu ostatnio zaczęło sprowadzać się do
pieniędzy. A może gdyby nie wpadł na mnie dzisiaj ten baran z owcą wszystko
byłoby dobrze. Nie musiałabym tu przychodzić i męczyć się w tych cholernych
butach. Już od tego stania tak mnie nogi zaczęły boleć że przez to o niczym
innym już nie mogłam myśleć.
Zła już na
cały świat i że nikt na mnie nie zwraca uwagi, bo nasza „komisja” od siedmiu
boleści dalej się kłóciła. Schyliłam się i zaczęłam ściągać buty.
- Co ty
robisz – syknęła Serena.
- Nogi mnie
bolą – warknęłam i wtedy jedno zdanie z kłótni przykuło moją uwagę.
- … tu
przychodzą same pustaki albo wariatki ! – krzyczał loczek i wtedy mnie olśniło…
wariatka !… Głos jakby odbił mi się w głowie przypominając chłopaka z rana. To ten
lokaty chłopak jest tą owcą ! I jeszcze teraz znowu mnie bezczelnie obraża od
pustaków, aż we mnie zawrzało pierdolona gwiazdeczka się znalazła. Nie wiele
myśląc znowu zrobiłam to co na ulicy … rzuciłam butem. Obuwie przeleciało obok
głowy owcy uderzając głośnym hukiem w ścianę.
Zapadła
cisza wszyscy spojrzeli w moją stronę. Loczek zmarszczył brwi wpatrując się we
mnie aż w końcu mnie rozpoznał, chyba nie było trudno skoro już dwa razy użyłam
tej samej broni, chyba nie codziennie się jest atakowany butem.
- To znowu
ty – powiedział mimowolnie.
- Tak ja i
znowu cholernie żałuję że nie trafiłam !
- Jezu co
jest z tobą nie tak ?!
- Ze mną ?!
Lepiej ty zastanów się nad sobą zasrany, rozpieszczony bachor ! – krzyknęłam jeszcze
w jego stronę i zwróciłam się do Sereny – Wychodzimy. Ledwo to powiedziałam nie patrząc nawet na blodynkę czy idzie za mną ruszyłam do drzwi.
- Zaczekaj
przymniemy cię ! – zawołał za mną Paul.
- Co ?! –
powiedzieliśmy jednocześnie z owcą.
- To co
słyszałaś przymniemy cię.
- Ja
nawet za te 2 tysiące £ nie zamierzam sądzić z tą owcą ani chwili –
odpowiedziałam stanowczo.
- Widzisz Paul zostaw ją – wtrącił loczek.
- To cena
tylko za teledysk nie istotne, ty dostaniesz 50 tysięcy – pospiesznie powiedział
mężczyzna znów ignorując chłopaka.
- Niby za co
? – zapytałam nie kryjąc zaskoczenia
- Dostaniesz
te pieniądze jeżeli będziesz udawać dziewczynę Harrego – wyjaśnił a mnie
zatkało i patrzyłam zdziwionym wzrokiem na wszystkich wokół...
***
Jak myślicie Rose przyjmie proponowaną jej posadę ?
No mam nadzieję że choć odrobinę zdziwiłam was rozwojem wydarzeń :P Rozdział dość długi ale mam nadzieję że wam się spodoba i was nie zanudziłam ale małe wprowadzenie musi być więc dużo miejsca do popisu nie miałam ale niedługo to się zmieni ale wszystko w swoim czasie :P
Mam też dla was taką prośbę moglibyście polecić mój blog gdzieś dalej ? Oczywiście postaram się za wszelką pomoc odwdzięczyć !
Dzięki wam też za taką ilość komentarzy cieszę się że mam stałych czytelników a przede wszystkim wiernych KOCHAM WAS :*
Katy227