Wyszłam z
pokoju zamykając za sobą drzwi i poszłam hotelowym korytarzem do restauracji na
śniadanie. Na dole uśmiechnęłam się do przystojnego barmana, który podał mi
moje naleśniki na swój koszt, poinformował mnie również o jakiejś awarii, przez
co telefony w pokojach nie działają. Wzięłam talerz i już miałam usiąść sama
gdy zobaczyłam, Harrego i Louisa siedzących przy stoliku. Z przybranym
uśmiechem na ustach podążyłam w ich stronę.
- Hej miśki!
– zawołałam dosiadając się do mnie, a oni nagle umilkli obrzucając mnie wrogim spojrzeniem.
– No uśmiechnijcie się jesteśmy w kanadzie, śnieg, stoki, wszystko co można
sobie wymarzyć – mówiłam entuzjastycznie, a oni patrzyli na mnie bez reakcji.
- No nie
mówicie, że focha macie – spojrzałam na nich podejrzliwie, po czym jak żaden
się nie odezwał wybuchłam głośnym śmiechem – No Harrego jeszcze rozumiem, ale
ty Louis myślałam, że wczoraj w nocy to…
- To nie ma
znaczenia – odezwał się w końcu, a ja uśmiechnęłam się tryumfalnie.
- Moje
słowa, szybko się uczysz Tomlinson – uśmiechnęłam się oblizując swój widelec.
Kątem oka patrzyłam na loczka, który wlepiał swojego przyjaciela podejrzliwe
spojrzenie.
- Harry,
jeśli chcesz wiedzieć musisz mnie zapytać, on – wskazałam na bruneta sztućcem –
ci nic nie powie – loczek jednak zacisnął mocno wargi, ale się nie odezwał. –
Daj spokój wiem, że chcesz wiedzieć… – kusiłam go dalej.
- Rose,
przestań! – zażądał Louis, a ja wyprostowałam się robiąc bezbronną minę.
- A co ja
zrobiłam? – zapytałam niewinnie.
- Nie
zgrywaj się, dokładnie wiesz o co mi chodzi – warknął, świdrując mnie tymi
swoimi niebieskimi patrzałkami.
- Ja,
chciałam tylko zobaczyć w ilu stopniach Hazza jest upartym osłem, albo powinnam
powiedzieć niedorozwiniętym dzieckiem z przedszkola, które stosuje takie
emocjonalne szantaże, że nie będę mogła do końca życia się po tym pozbierać –
wyjaśniłam sarkastycznie.
- Daruj
sobie Rose – jęknął Lou.
- A co Harry
nie umie się sam bronić? To, że jest ofiarą losu to już wiemy, ale… -
przerwałam gdy loczek gwałtownie zerwał się z krzesła i ruszył do drzwi ze
stalową miną.
- Musiałaś?
– zapytał brunet wściekły.
- O co ci
chodzi? – zapytałam jedząc dalej jakby nic się nie stało.
- Powiedz
czemu codziennie udajesz kogoś innego? – zapytał wpatrując się we mnie szukając
jakiejś reakcji.
- Nikogo nie
udaję słonko, ja taka jestem – wyjaśniłam wkładając sobie kawałek naleśnika do
ust – Naprawdę dobre, chcesz spróbować? – podsunęłam mu swój talerz.
- To kim
była dziewczyna, ze wczoraj, która płakała na moim ramieniu, która cierpiała? –
pytał dalej ignorując moją zmianę tematu.
- Nic o mnie
nie wiesz Tomlinson, więc nie wyobrażaj sobie czegoś, czego nie ma – warknęłam
zła.
- A może
właśnie wiem? Ty jesteś po prostu małą zagubioną dziewczynką, która boi się
wpuścić do siebie uczucia, która boi się że ktoś się może do niej zbliżyć. A
wiesz co to oznacza? – zapytał – Że ty tak naprawdę boisz się żyć!
- Wow, to
było coś – mruknęłam ironicznie – Napisz książkę, świetny materiał – zakpiłam.
- To po co
się w taki razie ze mną przespałaś? – zapytał szeptem patrząc prosto w oczy.
- Skoro tyle
o mnie wiesz, to chętnie posłucham, twojej teorii, proszę mów… - zachęciłam go
ruchem ręki, rozwalając się niedbale na krześle.
- Jak umarł
twój ojciec? – zapytał nagle, a cała moja twarz zastygła. Takiego pytania się
nie spodziewałam.
- Nie swój
zasrany interes Tomlinson – warknęłam w jego stronę.
- Odpowiedz
na jedno z pytań – zażądał, a ja się głośno roześmiałam.
- Ty
naprawdę sądzisz, że możesz mi rozkazywać? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Jeśli
dobrze pamiętam to jesteś mi coś winna, za akcję z moim telefonem, więc
odpowiedz! – przyjrzałam się jego twarzy, która teraz nabrała srogi wyraz.
Teraz zaczynałam żałować, że nie przyznałam się do tego, żeby nie mieć żadnych
długów u nikogo, jak widać trzeba cierpieć za swoje błędy.
- Przespałam
się z tobą, bo się napatoczyłeś, nie wyobrażaj sobie nic więcej, równie dobrze
mógł być to nawet Harry – mruknęłam oschle, a Louis uniósł brwi.
- Tyle?
- Tak tyle,
a czego się spodziewałeś, że ci miłość wyznam. Jak facet ma ochotę kogoś
przelecieć to jest okej, a jeśli kobieta się z kimś prześpi to dziwka od razu
tak?
- Nic
takiego nie powiedziałem – sprostował od razu.
- Ale
pomyślałeś, to wystarczy – burknęłam wracając do swojego jedzenia.
- A skąd wiesz
co ja myślę?
- Ach, no
tak zapomniałam, że tylko wspaniałomyślny Louis Tomlinson może, wymyślać jakieś
chore teorie wyssane z palca, a gdy ktoś mu coś powie to źle! – podniosłam głos
zirytowana.
- To ty od
razu zarzuciłaś mi coś czego nie zrobiłem – bronił się.
- Wiesz co,
trochę już chodzę po tym świecie i wiem, że wszyscy faceci są tacy sami, a ty
wyjątkiem nie jesteś – powiedziałam rzucając głośno sztućce na stół, które
upadły z głośnym brzdękiem.
- To nie
znaczy, że możesz mnie osądzać, według swojej walniętej logiki, jak w ogóle
można ją tak nazwać… - burknął, a moja irytacja sięgała zenitu.
- Wal się
Tomlinson – syknęłam gwałtownie wstając i wychodząc z hotelowej restauracji. Wściekłym
krokiem doszłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i klucz rzuciłam na szafkę.
Ta banda dupków nie zepsuje mojej wizyty
tutaj! Ruszyłam do swojej nie rozpakowanej torby poszukując w niej ciepłej
kurtki. Wyciągam buty, czapkę i rękawiczki, kiedy nagle otworzyły się drzwi
pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam owce.
- Czego? –
warknęłam, ale on nie zaszczycił mnie nawet swoim spojrzeniem. Podążyłam za
jego wzrokiem, który spoczął na kluczu z pokoju…
- Nawet nie
próbuj… - mruknęłam ostrożnie, ale chłopak był szybszy. Pochwycił go zanim
zdążyłam zrobić krok i był już za drzwiami.
- Harry
otwórz te cholerne drzwi! – krzyknęłam waląc pięścią i szarpiąc za klamkę. Ale
zamiast odpowiedzi usłyszałam tylko jego głośny śmiech. – Debilu to nie jest
śmieszne! – warknęłam waląc w drewno.
- Wiesz
pomyślałem, że powinienem odwdzięczyć się za przywiezienie mnie tutaj! –
odezwał się w końcu do mnie.
- Otwórz te
drzwi, ale pożałujesz! – zagroziłam dając spokój sobie z waleniem z powodu
zaczerwienionej ręki.
-
Zaryzykuję, ale nie martw się wieczorem przyniosę ci kolację! – zawołał na
odchodne po czym usłyszałam jego oddalające się kroki.
Walnęłam ze
złości w ścianę, ale od razu tego pożałowałam gdy poczułam promieniujący ból w
dłoni. Nie miałam zamiaru spędzić całego dnia w tym zasranym pokoju. Nie po to
tu przyjechałam, żeby cały dzień oglądać telewizję i gapić się w sufit.
Wydostanę się stąd, albo nie nazywam się Rose O’Donnell.
Zaczęłam
chodzić nerwowo w kółko po pokoju szukając jakiegoś rozwiązania. Obsługa
hotelowa na pewno do mnie nie zawita nie byłam w jakimś pięciogwiazdkowym
hotelu, żeby codziennie mi pościel zmieniano. Gości to tu też nie mieli za
wiele, więc małe szanse, żeby ktokolwiek mnie usłyszał. Telefony nie działały,
więc mój wzrok podążył do okna. Nic innego nie wchodziło w grę. Otworzyłam okno
szeroko, przez co zimne powietrze od razu wdarło się do środka. Oszacowałam
możliwości jakie mi to dawało, byłam na pierwszym piętrze, więc wskoczyć z
niego nie mogłam, jeśli chciałam być cała. Na zewnątrz była tylko gładka
ściana, żadnej rynny czy gzymsu. Rozejrzałam się po pokoju, szukając wzrokiem
czegoś co by mi pomogło wyjść. Moje oczy spoczęły na łóżku.
-
Przekonajmy się, więc czy telewizja kłamie… - mruknęłam do siebie mając przed
sobą obraz filmów, gdzie bohaterowie uciekali tym sposobem. Zdarłam więc prześcieradło
z łóżka. Do niego przywiązałam poszwę z kołdry i poduszek. Prowizoryczną linę
przywiązałam do ramy łóżka i sprawdziłam jej wytrzymałość.
- Najwyżej
się zabiję – stwierdziłam i wyrzuciłam przez okno związane prześcieradła.
Ubrałam się w to co wcześniej przygotowałam sobie i podeszłam do okna.
Niepewnie przełożyłam jedną nogę przez parapet chwytając się mocno liny, którą
stworzyłam, by następnie objąć ją nogami. Zsunęłam się delikatnie całkowicie
swój ciężar opierając jedynie na prześcieradłach. Spuszczałam się dalej kiedy
poczułam mocne szarpnięcie, spowodowane przesunięciem się łóżka.
- O cholera –
mruknęłam przyspieszając, schodzenie mając już połowę drogi za sobą, czując
kolejne szarpnięcia. Będąc już około dwóch metrów nad ziemią. Zobaczyłam jak
jeden supeł się poluzował po czym runęłam prosto w zaspę śniegu.
- Żyję! –
wykrzyknęłam szczęśliwa, że śnieg zamortyzował upadek i nic oprócz poobijanego
tyłka się nie stało. A teraz czas na twój
wyrok Styles.
Otrzepałam
się ze śniegu i ruszyłam w stronę stoku, gdzie przypuszczałam go znaleźć.
Niestety nie było to takie proste jak przypuszczałam. Wszyscy tutaj wyglądali podobnie,
ubrani w grube kurtki, które nie pozwalały nawet odróżnić sylwetki Harrego. Wiedziałam
tylko tyle, że ma pomarańczową czapkę, a to i tak za mała wiedza aby go
wyróżnić wśród tłumu.
- Widziałam
go, to był naprawdę on! – zapiszczała z boku jakaś nastolatka, chciałam
zignorować ją, ale przystanęłam.
- Widziałaś
może Harrego Stylsa? – zapytałam grzecznie, a dziewczyna pisnęła jeszcze
głośniej.
- Boże, ty
jesteś Rose tak?! – krzyczała podekscytowana.
- Tak to ja,
właśnie szukam Hazzy, mogłaś by mi powiedzieć gdzie go widziałaś? – zawróciłam się
do niej uprzejmie, ignorując że ledwo umiała oddychać.
- Tam -
wskazała przed siebie – Widziałam jak wysiadał z kolejki.
- Dzięki –
uśmiechnęłam się i szybko podążyłam we wskazanym kierunku. Miałam ochotę
wyściskać tę fankę gdy zobaczyłam Harrego stojącego do mnie tyłem. Schyliłam
się do zaspy śniegu, po czym uformowałam w dłoniach okrągłą kulkę. Podeszłam
bliżej chłopaka, poczym celowo nadepnęłam na jego nartę i zwinie śnieżkę szybkim
ruchem, odchylając jego kurtkę, wrzuciłam pod koszulkę. Po czym popchnęłam go
tak, że na nartach tracąc równowagę wylądował twarzą w śniegu. Słysząc jego
pisk, wywołanym zimnem wybuchnełam głośnym śmiechem.
- Rose –
odezwał się za mną wściekły głos Lou, więc nie wiele myśląc puściłam się biegiem
przed siebie. Na moje nieszczęście prosto na śliski stok, pełen ludzi. Długo
jednak nie uciekałam, bo poczułam ostre szarpnięcie, za moje ramię, przez co
poleciałam prosto na mojego napastnika. Louis jednak również stracił równowagę,
przez co przeturlaliśmy się parę metrów, aż chłopak zatrzymał się nade mną,
trzymając moje nadgarstki nad moją głową.
- A więc
może dla odmiany teraz ty skończysz w zaspie? – zapytał, świdrując mnie swoimi
niebieskimi oczami.
-
Niekoniecznie – jęknęłam próbując wyrwać się spod jego uścisku, ale na próżno.
- Jestem
wręcz innego zdania – uśmiechnął się zadziornie przybliżając jeszcze bliżej
swoją twarz do mojej, że niemal stykaliśmy się nosami. Jego ciepły i ciężki
oddech po biegu, otulał moje zaróżowiałe policzki.
Spojrzałam w
głąb jego niebieskiej fali spojrzenia. Zauważyłam, że jego wesołe rysy się
wygładziły, studiując mnie z nieodgadnionym dla mnie wyrazem twarzy. Nie
wiele myśląc złączyłam nasze gorące wargi w pocałunku. Naparłam mocno na
zdezorientowanego chłopaka, który po paru sekundach oddał się całkowicie
pocałunkowi, rozluźniając moje nadgarstki na co tylko czekałam. Wyrwałam się
przypadkowo waląc Louisa w twarz moim łokciem.
- Oj – wymsknęło
mi się patrząc jak chłopak zajęczał przeturlają się na plecy.
- Rose! –
warknął trzymając się za nos.
-
Przepraszam, to nie było zamierzone – burknęłam od razu wstając z ziemi.
- Coś ty mu
zrobiła! – znikąd pojawił się Harry obrzucając mnie wściekłym spojrzeniem,
przyklękając przy swoim przyjacielu.Zlękniona, że widział pocałunek cofnęłam się o parę kroków.
- To wypadek
– zaznaczyłam od razu.
- Przez
wypadek to zaraz ty możesz wlecieć pod auto – warknął.
- Ej nic mi
nie jest… - próbował go uspokoić Louis wstając powoli.
- Widzisz
żyje – wskazałam niewinnie na bruneta.
- Moja
cierpliwość do ciebie się skończyła! – krzyknął głośno tak, że parę ludzi się
obejrzało za nami.
- Nie dajmy
się ponieść emocjom, wiesz że późnej możesz tego żałować i… - przerwałam czując
wibrującą w mojej kieszeni komórkę – Zawieszenie broni, ważny telefon! - zawołałam naciskając zieloną słuchawkę, a
loczek tylko prychnął w odpowiedzi.
- Słucham? –
mruknęłam bacznie obserwując loczka.
- Rose,
wracaj do Londynu – usłyszałam ponury głos Sereny.
- Co?
Dlaczego? – zapytałam marszcząc się.
- To nie
rozmowa na telefon – odpowiedziała oschle.
- Ale coś
się stało? Wszystko w porządku? – zapytałam niepokojąc się.
- Nie, nic
nie jest w porządku – warknęła i się rozłączyła, a ja patrzyłam się głupio na
swój telefon. To zachowanie, zupełnie nie pasowało do mojej przyjaciółki, tym
bardziej nie ściągałaby mnie gdyby to było nic ważnego.
- Co się
stało? – zapytał widząc moją minę Louis.
- Wracamy do
Londynu – rzuciłam i z otępionym wzrokiem ruszyłam pod górę do hotelu.
_____________________________________________________
Przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było, ale naprawdę szkoła mnie połknęła...
Ale mam i dobre wieści otóż w planach mam założenie kolejnego bloga! Nie będę prowadzić go sama, ale pytanie do was czy go chcecie? I proszę o wzięcie udział w ankiecie pod rozdziałem! To dla mnie ważne!
35 komentarzy = nowy rozdział
Katy_BooBear
Oj uparta jest ta Rose, uparta. Ale proszę, niech będzie więcej romantycznych scen ! <3
OdpowiedzUsuńRouis <3 hahaha :D
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)
Rouis <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
UsuńOooo rozpadam się :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ten rozdział jest jak i cały blog.
Już czekam na nowy rozdział jak i blog! :**
Boski. :3
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem, haha :D
OdpowiedzUsuńRouis forever <3
Czekam na następny rozdział : )
Hahaha xD Rouis <3<3 dobre :-D
UsuńCiesze sie, że napisałam. Rozdziałświetny nie moge doczekać się kolejnego Buziaki ::*:*:*
OdpowiedzUsuńOh niech ona będzie z LOu :):)
OdpowiedzUsuńkocham Wojego bloga czekam na nn :)
Świetny!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co się stało..
Mam pewne podejrzenia, ale nie chcę spekulować.
Chcę, żeby 1D dowiedzieli się już o przeszłości Rose.
Mam nadzieję, ze ona będzie z Lou.
Pasują do siebie!
Hahaha! Ta akcja z oknem..
Po prostu megaa..!
Też bym tak zrobiła xD
No i czekam na następny :D
Ludzie komentować !!!
tak naprawdę to o czym jest to opowiadanie?
OdpowiedzUsuńpierwsze rozdziały przykuwały uwagę. Harry + Rose, wielka nienawiść, robienie sb na złość, to chamskie zachowanie obojga. to pewnie miało byś tak, że od nienawiści do miłości... stały, ale raczej jeden z najlepszych motywów w opowiadaniach. no cóż, teraz chyba jednak coś jest nie tak. no w każdym razie ja mam wrażenie, że Rose zachowuje siee jak niezrównoważona wariatka, mści siee bez powodu, ma dziwne zagrania i wgl. Harry jest jakiś obojętny na wszystko co siee dzieje, dziewczyna go wywiozła za granicę praktycznie bez jego wiedzy, a on tak jakby ma to w dupie. Lou jest strasznie nieodpowiedzialny i jakiś łatwowierny. nie rozumiem po co tu ten romans jego i Rose, nie rozumiem zachowania tej dziewczyny... i czasami mam wrażenie, że piszesz to opowiadanie na siłę. bo niektóre rzeczy wydają siee zupełnie nie przemyślane i niepotrzebne.
nie piszę tego złośliwie, po prostu myślę, że nie warto ciągnąć takiego pisania jeśli nie sprawia nam ono już przyjemności. czasami zdarza siee, że temat siee człowiekowi znudzi. wtedy chyba lepiej zostawić to na jakiś czas niż pisać na odczepnego przy okazji psując całą historię.
Lena xx
Wydaje mi sie ze jej zachowanie jdst umotywowane w jej dziecinstwie
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńciężkie dzieciństwo nie upoważnia ludzi do uprowadzania innych i zachowywania siee dość nieobliczalnie.
UsuńSUPER :***
OdpowiedzUsuńKurcze.. Rose coraz bardziej mnie wkurza ;/ Ale mam nadzieję, że szybko nam to wyjaśnisz i bd wszystko okej. ;) Niech będzie z Lou ! Widać, że mu na niej zależy, a ona się nim bawi.. No nic.. Zostaje tylko czekać na następny ! ;P
OdpowiedzUsuńRose jest zbyt chamska jak dla mnie, ale może troszkę się zmieni xD Poza tym boski rozdziałek :3
OdpowiedzUsuńCiekawe po co dzwoniła Serena xD
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuńCudne ;)
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno .!
OdpowiedzUsuńshippuję Rose i Lou'iego :D oni muszą byc together,lol
OdpowiedzUsuńfaaaajny rozdział ogólnie :)
ciekawe co chciała Serena...
nowy blog? parę dni temu mi jeszcze mówiłaś, że na razie z tym kończysz hahaha
JAK OPOWIADANIE, TO TYLKO O ZAYNIE ;)) ALBO JESZCZE CONOR..ALE GO NIE MASZ, LOL XDD
@Cornelia1dxxx
No cóż, Rose lubi grać wredną sukę. No cóż. Biedny Lou ! Wykorzystała go.. No nie wiem co o niej myśleć, cholernie w moich oczach straciła !
OdpowiedzUsuńAle cóż. jestem ciekawa co takiego się stało, że Serena dzwoniła.
zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Ja chcę kolejny !
OdpowiedzUsuńCo ty gadasz? Oczywiście, że chcemy kolejnego bloga <33 Chociaz nadal nie mogę sie pozbierać po epilogu Party With 1D ;')
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz i czekam na next ;*
czasami nie moge rozgrysc rose tak jka lou nie wiem zobaczymy co dalej
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać 16 i wreszcie jest ! Świetny blog tak samo jak party hard, a Rose coraz bardziej mnie intryguje <3
OdpowiedzUsuńAww ten pocałunek na swój sposób był taaaki słodki, mimowolnie uśmiechnęłam się kiedy czytałam ten fragment. Nie słuchaj tych negatywnych opinii, bo nie mają racji. Może i to opowiadanie jest nieco poplątane z tą całą nienawiścią Harrego i Rose do siebie itp, ale wciąż jest wspaniałe. No ja nic nie mogę mu zarzucić.
OdpowiedzUsuńA co do Louisa, fakt jest taki jakiś nieodpowiedzialny i troszkę rozkojarzony, ale to chyba przez to że się zakochał. Przynajmniej ja tak to odbieram.
Mam pustkę w głowie, no NIC, a nic nie przychodzi mi do głowy co mogło się stać, ale mam nadzieję, że nic strasznego i okropnego. Broń Boże xD
@riverofcarrots xoxo.
Bardzo fajny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. :]
OdpowiedzUsuńNika
Boże, boże, Bożenko! <3 Kocham tego bloga no i szczerze mówiąc to stęskniłam się za nim.
OdpowiedzUsuńPowróciła stara Rose! No i tak ma być. -.o (gdybyś nie wiedziała to ta minka oznacza puszczanie oczka xd)
Mam złe przeczucia co do tego telefonu od jej przyjaciółki... Przeczuwam, że chodzi w tym wszystkim o jej ojca. No nic! Nie będę tutaj snuła jakiś tam historyjek tylko poczekam na kolejną dawkę śmiechu, złości i wielu, wielu innych emocji.
Pozdrawiam ;*
Zajebiście piszesz<3 Kocham tego bloga i powiem szczerze że nie mogłam się doczekać tego rozdziału. A co do Rose i Lou to jestem ciekawa czy coś pomiędzy nimi będzie.A ten telefon Sereny... Coś się święci i jestem bardzo ciekaw co to będzie.No ale dobra trochę się rozpisałam. Powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału. Czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mania:)
Dobra nareszcie mam chwilkę czasu żeby napisać kilka słów od siebie ;) wiesz, że ja potrzebuję dużo snu, więc jak tylko przeczytałam od razu poszłam spać xD Ale wracając do rozdziału, nie miałam kompletnie pojęcia co takiego wykombinujesz ;D ale się nie zawiodłam. Powiem szczerze uwielbiam Rose jako `` zimną sukę bez serca ``. Podobał mi się bardzo ten pocałunek z Lou , ale wiedziałam że był on specjalnie ^^ Bardzo zaciekawiła mnie ta końcówka , nie mam zielonego pojęcia o co mogło chodzić z tym telefonem. Haha scena w której Harry zabrał ten klucz i zamknął te drzwi była rozbrajająca i chodzi mi głównie o fragment ``Wydostanę się stąd, albo nie nazywam się Rose O’Donnell`` No właśnie biedny Harry chyba zapomniał, że to jest Rose ^^. No nic czekam na kolejny mam nadzieję, że szybko znajdzie się te 35 komentarzy ;)
OdpowiedzUsuńPs. Co do tej ankiety, wiem jak bardzo kochasz Louisa a zauważyłaś, że nikt nie zagłosował na niego ? ;)
Świetne ! Fajnie by było jakby kolejne opowiadanie było o Louisie ; ) teraz głównie wszystkie są o Zaynie.
OdpowiedzUsuńLubię jak dziewczyny są przedstawiane w opowiadaniach jako "zimne suki", dlatego podobał mi się ten rozdział. No i poczucie humoru - klucz do luźnej i nienadętej historii. Wszystko w normie. Czekam na następny. ;3
OdpowiedzUsuń+ http://ohwilliamsburg.blogspot.com - prolog. Zapraszam. <:
suuuupcio, baredzo podoba mi się postawa Rose, extra <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny bo już nie mogę się doczekać.
Ciekawe co takiego stało się Serenie...
No i pisz następnego bloga bo masz talent! ^^
Supeer *.* Masz talent! Pisz szybko dalej bo ciekawość mnie zżera! :D
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyłaś. No to czekamy na następny. No i świetny był *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział.:D już się nie moge doczekac kolejnego.:)
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Czekam na next!!!!
OdpowiedzUsuńChce następny rozdział :! Porzuć szkołę zacznij pisać dla nas :P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Podoba mi sie. Rose ma cięzki charakter :p
OdpowiedzUsuń@JustinePayne81
Super dalej!
OdpowiedzUsuńKaczuszka <3
Och w końcu znalazłam chwilę czasu by skomentować.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fantastyczny! Masz talent to na pewno! Co do Rose to... No ja nie wiem co ja mam już sądzić o niej. I choć podoba mi się jak jest taka uparta i wredna to czasami gra mi na nerwach.
Najbardziej podobał mi się pocałunek Rose z Louisem, ale nie sądzę, aby był on jakoś specjalnie romantyczny tylko taki bez uczuć. Mogę się jedynie domyślać co może być w kolejnym rozdziale i co wydarzy się w LOndynie huhu! Ale wydaje mi się, że ten pocałunek pójdzie do prasy i będzie ZDRADA ROSE! No, ale zobaczymy co wymyślisz, kochana.
Życzę Ci duuuużo weny! Buziaki. ;*
/sensitive-touch/
@kariisxx
Boże tak długo czekałam i jest *-*
OdpowiedzUsuńKurde pozostawiłaś mnie w niezmierne ciekawości.;D
Proszę dodaj jutro rozdział ♥
Pozdrawiam xx
Hej ;* Zostałaś nominowana do Liebster Award! Pytania są na moim blogu: http://sadstoryabout1d.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Awards :) http://one-direction-opowiadanie69.blogspot.com/p/ibster-awards.html
OdpowiedzUsuńDaaalejjjjjjjjjjjjj nienawidzę jak tak długo piszesz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń