- Nie wierć
się tak – upomniała mnie Serena.
- Długo
jeszcze – jęknęłam przeciągle zniecierpliwiona, no przecież ile można mnie
czesać i malować.
- Już
skończyłam, zadowolona? – zapytała chowając kosmetyki – Jesteś jeszcze gorsza
niż chłopcy – burknęła pod nosem, a ja przewróciłam oczami. Podniosłam się z
fotela i spojrzałam w lustro, byłam ubrana w jasne, beżowe rurki, grzeczny,
turkusowy sweterek oraz jedyne co podobało się w moim ubiorze czarne botki na
platformie. Co to prawda nie lubiłam wysokich obcasów, ale dla takich butów
mogłam się chodź raz poświęcić. Spojrzałam na moją twarz, siniaki Serena
doskonale ukryła pod dużą warstwą delikatnego
makijażu, co wyglądało bardzo naturalnie. Uśmiechnęłam się do mojego
odbicia widząc, że moje włosy w znacznej mierze zostawiła naturalnie proste. Weszłam
do wspólnego salonu i zauważyłam, że chłopcy tylko na mnie jeszcze czekają. Pod
eskortą ochroniarzy ruszyliśmy na parking gdzie wsiedliśmy do czarnego busa.
Dzisiaj wypadał przedostatni dzień naszej wizyty w stanach. Pojutrze mamy
wylecieć do UK na weekend, który ma być wolny od wszelkich zajęć. Co też dawało
odpowiedni czas na moją zemstę, którą aby zdążyć już dzisiaj musiałam wdrążyć
do niej Tomlinsona, który właśnie nawijał do mnie jak to jest dzisiaj bardzo
podekscytowany. Mianowicie teraz jechaliśmy do jakiegoś domu dziecka, gdzie
mieliśmy się spotkać z dziećmi i zrobić wrażenie zaangażowanych charytatywnie.
Na miejscu
ledwo wysiedliśmy, ochroniarz lekko popchnął Harrego w moją stronę, a ten z
krzywą miną splótł dłoń z moją. Sztucznie uśmiechając się do każdego weszliśmy
do środka budynku. Prawie od razu otoczyły nas podekscytowane dzieci,
przyglądając się nam uważnie.
- Bardzo
miło z waszej strony, że znaleźliście czas dla dzieci – powitała nas kobieta w
średnim wieku z brązowymi włosami z gdzie niegdzie poprzeplatanymi siwymi
pasemkami, spiętymi w prosty kok– Dyrektor jest jeszcze w drodze, ale z
pewnością do nas jeszcze dołączy – zapewniała kobieta prowadząc nas do główne
sali zabaw dzieci. Louis szybko dołączył do jakiś chłopców bawiącymi się małymi
samochodzikami, w końcu był w swoim żywiole. Niall z Zaynem także znaleźli
szybko sobie zajęcie, tylko Liam został starając się uciąć sobie miłą rozmowę
kobietą. Mnie mianowicie uwagę skupiła mała dziewczynka siedząca sama, przy
małym stoliczku, było widać, że odstaje od reszty grupy. Od razu przypominała
mi się historia sprzed paru lat gdy to ja była w podobnym miejscu.
Do naszego domu dziecka często
trafiały dzieci, których nikt już nie chciał. Nowi nie mieli lekko, jeżeli nie
pokazali że potrafią się bronić. Tak też pewnego dnia trafiła do nas Serena.
Cicha, niziutka i nieśmiała, bojąca się własnego cienia. Ja zwykle stałam z
boku nie wychylałam się, bo wiedziałam że to nie popłaca, ale mimo wszystko gdy
ktoś chciał mi dokuczyć, mój ostry język zawsze pomagał. Pewnego dnia
zobaczyłam jak Serena jest popychana przez dwie dziewczyny. Chodź blondynka już
płakała, błagając aby je zostawiły one nie odpuszczały. W momencie jak jedna z
nich chciała obciąć jeden z długich warkoczy Sereny, ja wkroczyłam do akcji.
Sama nie wiem czemu to zrobiłam, może dlatego że sama miałam i nadal mam bardzo
duży sentyment do włosów, a może dlatego że nie mogłam już znieść bólu
dziewczyny…
- Nie wtrącaj się Rose – warknęła
Megan groźnie na mnie patrząc.
- A ja powiedziałam, żebyście ją
zostawiły! – odpowiedziałam wytrzymując spojrzenie dziewczyny.
- Bo co nam zrobisz? – uśmiechnęła
się wrednie jej przyjaciółka.
- Ty Jess najmniej powinnaś się
odzywać, chyba zapomniałaś że wiem coś co pewnie twoja przyjaciółeczka chętnie
by się dowiedziała – ledwo to powiedziałam, Jess zaczęłam nerwowo spoglądać na
swoją towarzyszkę.
- O co jej chodzi? – zapytała od razu
Meg, jednak nikt nie udzielił jej odpowiedzi.
- Idziemy – warknęła w końcu Jess i
się wycofała zostawiając mnie samą z Sereną.
- Wstawaj – powiedziałam do
blondynki, a tak zrobiła to co zażądałam.
- Dziękuje – szepnęła cicho,
spuszczając wzrok na dłonie. Ja tylko wzruszyłam ramionami i ruszyłam swoją
stronę. – Mogę… mogę iść z tobą? – po chwili usłyszałam cienki, drżący głos za
sobą.
- Jak chcesz – mruknęłam, a blondynka
ruszyła za mną tak zaczęła się nasz przyjaźń…
Teraz
jeszcze raz spojrzałam, na małą dziewczynkę przy stoliczku z długimi warkoczami
spleconymi nie równo. Chociaż była dużo młodsza od Sereny gdy się poznałyśmy,
nogi same skłoniły mnie abym poszła w tamtą stronę. Harry z opóźnieniem ruszył
za mną.
- Cześć –
przywitałam się uśmiechając się do niej – Jestem Rose, a ta owca za mną to
Harry.
- Eve –
powiedziała nieśmiało.
- Czemu
ciągle musisz nazywać mnie owcą co? – warknął Hazza nie kryjąc niezadowolenia.
Ja spokojnie kucnęłam obok Eve i uśmiechnęłam się.
- To przez
twoje włosy – odpowiedziałam.
- Są jak u
owieczki – powiedziała dziewczynka, nie odrywając od niego wzroku.
- Widzisz
nie tylko ja to zauważyłam – zadowolona przybiłam piątkę z małą blondynką.
- Co tam
robisz? – zainteresowałam się patrząc na porozrzucane kartki obok dziewczynki.
- Rysuje –
odpowiedziała mi pokazując pomazaną kartkę.
- Mogę ja
też? – zapytałam siadając na krześle obok, a dziewczynka dała mi czystą kartkę.
– Daj też owcy – poleciłam jej gdy Harry usiadł naprzeciw mnie.
- Co
będziemy rysować? – zapytał tym razem Hazza.
- Nila –
oznajmiła dziewczynka stawiając przed nami białego królika, który cały czas był
na jej kolanach.
- Później
wybierzemy najładniejszy rysunek – zaproponowałam, a dziewczyna ochoczo mi
potaknęła. Ja sama zajęłam się swoją pracą, rysując każdy element po kolei. Gdy
byłam gdzieś w połowie pracy, Harry nagle wykrzyknął – Skończyłem!
- Ja też –
dołączyła do niego znaczniej ciszej Eve, lekko się skrzywiłam i dorysowałam na
szybko uszy i łapki mojemu rysunkowi.
- Rose,
koniec czasu – popędzała mnie owca, ja tylko pokazałam mu język i gdy byłam
pewna, że i moja praca jest gotowa dołączyłam ją do pozostałych.
- Myślę, że
moja jest najlepsza – stwierdził Harry patrząc na wszystkie trzy, a ja
prychnęłam z niedowierzaniem.
- Przecież
to nawet nie przypomina królika.
- Bo, źle na
to patrzysz, musisz przymknąć jedno oko …
- A najlepiej
obydwa – wcisnęłam w jego wypowiedź swoje trzy grosze, a on od razu zmroził
mnie wzrokiem.
- Nie
potrafisz dostrzec we mnie, mojej duszy artysty – odezwał się po chwili.
- Bo ty nie
masz jej – poprawiłam go, uśmiechając się do niego wrednie – Moim zdanie
najładniejsza praca jest Eve – powiedziałam zanim Harry zdążył się odezwać.
- To też nie
przypomina królika i jakoś nie masz z tym problemu – wyraził swoje
niezadowolenie chłopak.
- Ale to
dziecko – powiedziałam słodko, aby uspokoić dziewczynkę, która lekko wyglądała
na zdezorientowaną, patrząc to na mnie to na Hazze z otwartą buzią.
- Nie
rozumiem, czemu zawsze bazgroły dzieci uważa się za ładne, skoro takie nie są.
- To czemu
ty uważasz swoją pracę za ładą skoro taka nie jest? – zapytałam go mówiąc coraz
głośniej.
- Ona nie
wiele różni się od pracy Eve, więc tak naprawdę uważasz, że od niej też jest
brzydka – warknął waląc lekko w stół pokazując rysunki.
- Nie raczej
uważam, że twoje zdolności intelektualne są na poziomie pięcioletniego dziecka!
– powiedziałam to głośniej niż zamierzałam i wokół nas nastała niezręczna
cisza. Rozejrzałam się i spostrzegłam, że wszyscy wokół nam się przyglądają.
Opiekunka, która nas przyprowadziła tu roześmiała się sztucznie chcąc
rozładować nieco, napiętą atmosferę.
- Potrzebuję
dwóch ochotników do pomocy – oznajmiła rozglądając się po sali.
- Rose i
Harry chętnie pomogą – odezwał się Liam patrząc na nas znacząco. Ja wysiliłam
się na sztuczny uśmiech i wstałam. Nie odwróciłam się jednak wiedziałam, że i Harry
ruszył w stronę Liam i opiekunki.
-
Zachowujcie się – syknął do nas ciemny blondyn gdy przechodziliśmy obok, ja
posłałam mu tylko w odpowiedzi niewinne spojrzenie.
- Julie! –
zawołała jedna z opiekunek i podeszła do nas jedna z dziewczyn z aparatem na
szyi. Miała może około 18 lat i krótko obcięte rude włosy. – To nasza
wolontariuszka, pokarze wam co i jak – dodała kobieta, a my ruszyliśmy za
dziewczyną.
- Jesteście
ładną parą – odezwała się po chwili gdy szliśmy pustym korytarzem do innej
sali.
- No jak
widać pierwsze wrażenie nie za bardzo się udało – odpowiedziałam widząc, że
Harry nie kwapi się do rozmowy.
- Związek
bez kłótni nie istnieje. Poza tym sam Harry kiedyś przyznał, że lubi dziewczyny
sarkastyczne i bezczelne. – gdy to powiedziała spojrzałam zdziwiona na owce
unosząc brwi do góry – Oczywiście bez urazy, tak tylko czytałam… – sprostowała
szybko dziewczyna bojąc się, że mnie obraziła.
- Och nie
musisz mnie przepraszać – odpowiedziałam i specjalnie przykleiłam się do
ramienia chłopaka, widząc jego grymas na twarzy. – Te cechy to bezwarunkowo ja
i to dzięki nim Harry mnie kocha – mówiłam tuląc się do niego i próbując
zdławić w sobie wybuch śmiechu.
-
Oczywiście, że cię kocham ty moja sarkastyczna i złośliwa … krówko – mówił to
takim głosem, że bezwarunkowo chciał inaczej skończyć to zdanie. Spojrzałam a
niego w górę, a on na mnie, z jego wzroku mogłam wyczytać tylko jedno „zabiję
cię Rose kiedyś”. Nagle jednak błysną flesz i oboje spojrzeliśmy na Julie,
która się zarumieniła.
- Przepraszam,
ale tak ładnie wyglądaliście, że … - zaczęła niepewnie.
- Och nie ma
sprawy – przerwał jej Harry, kładąc rękę na moim biodrze – to idziemy dalej ? –
zapytał gdyż dalej staliśmy na środku korytarza, dziewczyna uśmiechnęła się
zakłopotana i ruszyliśmy. Poczułam, że dłoń owcy zniża się coraz bliżej do
mojego tyłka.
- Jeśli
przesuniesz tą rękę jeszcze chociaż o dwa centymetry to obiecuję ci, że
osobiście cię wykastruję – mówiłam szeptem tak, aby Julie nie słyszała i
spojrzałam na niego groźnie. Chłopak za to przewrócił oczami, uśmiechając się
głupio, ale cofnął swoją dłoń.
- Tutaj jest
skrzydło dla dzieci, które potrzebują więcej opieki. – wyjaśniła rudowłosa gdy
skręciliśmy w prawo – Teraz jest pora kamienia więc będziecie mogli pomóc,
jeśli wam to nie będzie przeszkadzało zrobię wam wtedy parę zdjęć.
- Gwen mamy
dzisiaj pomocników – odezwała się Julie do pielęgniarki, która akurat wiozła
wózek z jedzeniem.
- Świetnie
chodźcie za mną – uśmiechnęła się do nas. Weszliśmy do innego pokoju, gdzie
siedziało więcej osób z dziećmi, lecz te dzieci były niepełnosprawne. Usiedliśmy
przy jednym ze stolików jak kazała nam Julie. Po chwili podeszła do mnie
kobieta z wózkiem na którym siedział spokojnie jakiś chłopczyk. Posadziła go na
moich kolanach i wyjaśniła Harremu jak go powinien karmić. Rudowłosa zrobiła
nam parę zdjęć i gdzieś zniknęła. Owca dalej karmiła chłopca, a ja zaczęłam
patrzeć na to lekko zaniepokojona.
- Nie
uważasz, że on zrobił się zielony? – zapytałam patrząc jak coraz więcej
jedzenia chłopczyk wypluwa.
- Najwyżej
na ciebie zwymiotuje – odpowiedział mi i zaczął się głośno śmiać, a ja
spojrzałam na niego spod byka. Nagle dziecko na moich kolanach zaczęło zwracać
to co Harry w niego wcisnął i wszystko spłynęło po jego ubranku prosto na moje
nogi.
- Weź te
dziecko ode mnie – jęknęłam nie wiedząc co powinnam zrobić.
- Eee… no
nie koniecznie… - zastygł w połowie z łyżką w locie – Wiesz co? Chyba sam się
zaraz zwymiotuje – odpowiedział poczym wstał z krzesła kierując się do drzwi.
- Harry do
cholery! – warknęłam, ale jego już nie było – Zabije go – szepnęłam już do
siebie. Zaczęłam się rozglądać próbując pochwycić wzrokiem kogoś kto mógł mi
pomóc.
- Widzę małe
kłopoty – odezwała się pielęgniarka za mną która nas tu przyprowadziła.
- Tak
mogłabyś mi pomóc – jęknęłam chcąc jakoś wstać.
- Jasne –
odpowiedziała mi Gwen, wzięła chłopca mówiąc do niego, że trzeba się przebrać.
Później i spojrzała na mnie. Moje spodnie to teraz jedna wielka plama zupy
pomidorowej.
- Idź do
łazienki jest na końcu korytarza – poinstruowała mnie pielęgniarka i zajęła się
chłopczykiem. Pomaszerowałam tam jak mi kazała, gdzie próbowałam jakoś
papierowymi ręcznikami i wodą zminimalizować szkody. Usłyszałam jak drzwi się
otwierają i była niemal pewna, że to Harry i nawrzeszczeć na niego tak głośno,
że wszyscy nas by słyszeli, ale gdy zobaczyłam osobę stojącą w drzwiach,
zamarłam.
- Witaj
Rosemarie – przywitała mnie z uśmiechem twarz z moich najgorszych koszmarów.
Cały moje ciało zdrętwiało nie mogłam uwierzyć, że spotkałam go właśnie tutaj.
Zamrugałam parę razy upewnić się czy dobrze widzę, ale mimo, że trochę zgrubną,
a jego włosy zaczęły siwieć to nadal był on.
- Nie udawaj
takiej zdziwionej, powinnaś się mnie tu spodziewać sporo przyszłaś do mojego
domu dziecka – powiedział znowu wykrzywiając swoją krzywą mordę w uśmiechu.
- Ty jesteś
dyrektorem – powiedziałam cichym głosem, ale zaraz odchrząknęłam nie chcąc mu
pokazać żadnej słabości.
- Tak,
chciałem cię po prostu uprzedzić, żebyś żadnych scen przy dziennikarzach nie zrobiłaś
i żadnej nie zrobisz rozumiesz! – podniósł swój głos, aby mnie przestraszyć,
ale ja nie mogłam pozwolić na to co kiedyś ze mną robił, musiałam stawić mu
czoła.
- Nie jestem
już tą samą osobą co kiedyś – przemówiłam w końcu, a mój głos stał się twardy –
Nie będziesz mnie zastraszać! Nie skrzywdzisz więcej mnie, ani Sereny! Nie
pozwolę ci na to!
- To ciekawe
ile twój chłopaczek wie o twojej przeszłości co? – znowu uśmiechnął się
wrednie.
- Gówno ci
do tego! Spłaciłam swój dług! Nie masz prawa mnie szantażować! – krzyczałam,
czują coraz bardziej rosnącą we mnie złość.
- Po co te
krzyki? Przecież oboje chcemy żeby to co się zdarzyło w przeszłości tam
pozostało, prawda? – zapytał spokojnie podchodząc bliżej mnie.
- Nie
podchodź do mnie bo nie ręczę za siebie! – warknęłam, a on podniósł ręce do
góry.
- Spokojnie,
nie mam złych zamiarów. – po tych słowach zaśmiałam się sarkastycznie.
- Ty
myślisz, że znowu się dam na to nabrać?
- Wiem, że
mi nie ufasz ale … - po tych słowach wyśmiałam go.
- To jest
jeszcze jakieś ale? Jesteś tylko kłamliwym, starym pojebańcem i tu nie ma
żadnego ale! – wykrzyczałam chcąc dać upust moim emocjom.
- Zamknij
się, bo jeszcze ktoś cię usłyszy – syknął – Wyzywać mnie możesz jak chcesz, ale
tego co się stało nie zmienisz, więc zachowuj się – upomniał mnie i zwrócił się
ku drzwiom – Do zobaczenia – rzucił jeszcze i zostawił mnie samą.
- Kurwa mać!
– wrzasnęłam waląc pięścią w drzwi ubikacji. Byłam wściekła, bo on miał rację.
Nie mogłam zdradzić, że go znam i tym bardziej powiedzieć Serenie, że go
widziałam. Muszę zrobić to co robiłam do tej pory, zachować to dla siebie i
ukryć głęboko tak jak i moją przeszłość…
Nastał późny
wieczór idealna pora, aby zacząć to co planowałam. Mimo niezbyt miłego dnia nie
mogła odpuścić, tym bardziej napędzało mnie to aby z tą jak najszybciej
wyjechać. Serena poszła do łazienki co dawał
mi pewien czas na poszukiwania. Czego? Kropli do oczu. Musiałam się
rozpłakać, a bez bodźca z wewnątrz nie da rady. Wiedziałam, że blondynka takowe
posiada tylko musiałam je znaleźć. Nie chciała grzebać specjalnie w jej
rzeczach, ale gdyby ją o nie poprosiłam, to wywołałoby lawinę pytań. Tak więc
zaczęłam od przeszukania szafki nocnej, ale nic nie znalazłam. Zwróciłam się do
jej torby, ale ona okazała się pusta. Przeklęłam pod nosem, i skierowałam się
szafy gdzie blondynka trzymała ubrania. W szufladzie znalazłam małą granatową
kosmetyczką, ale dobrze wiedziałam, że dziewczyna trzymała tam co innego. Mój
cel.
- Co robisz?
– usłyszałam pytanie Sereny i zamarłam.
- Ehm…
szukałam… - popatrzyłam do kosmetyczki, a później na nią – tamponów, no wiesz
zapomniałam wziąć, a teraz do sklepu to nie za bardzo, bo ciemno… a chłopców
przecież nie wyślę – zaśmiałam się nerwowo, chcąc usunąć ode mnie wszelkie
podejrzenia.
- Bierz –
wzruszyła ramionami i ruszyła do łóżka. Szybko zgarnęłam krople i wcisnęłam je
do kieszeni bluzy. Wzięłam też tampony, aby moja przykrywka się nie wydała i
ruszyłam do łazienki. W błyskawicznym tempie wzięłam prysznic, przebrałam się w
pidżamę składającą się z białej bokserki i luźnych spodni w kratę. Wyszłam to
blondynka spała już w łóżku, ucieszyłam się, że przynajmniej kolejnej wymówki
nie musiałam wymyślać. Wyszłam na mały korytarz. Odchyliłam głowę do tyłu i
nalałam do oczu kropli, przez które od razu zapiekły gałki oczne. Po chwili łzy
zaczęły płynąć mi po policzkach, a ja ruszyłam do pokoju Tomlinsona. Otworzyłam
drzwi i zobaczyłam, że siedzi przed laptopem. Po chwili podniósł oczy i
spojrzał na mnie.
- Co się
stało? – zapytał zaniepokojony, odkładając komputer na bok.
- Louis
musisz mi pomóc – powiedziałam słabym głosem – Nie prosiłabym cię o to, ale
tylko tobie mogę o tym powiedzieć … - tutaj przerwałam specjalnie usiadłam na
łóżku i schowałam twarz w dłoniach.
- Rose,
wiesz że możesz na mnie liczyć – położył mi swoją dłoń na plecach głaszcząc
mnie.
- Dziękuje –
powiedziałam dźwigając się i wycierając łzy z policzków.
- Och nie ma
sprawy. – powiedział i przytulił mnie mocno do siebie. W tej chwili coś ukuło
mnie w serce i pytanie zaczęło się echem odbijać po mojej głowie „czy dobrze
robię, go wykorzystując?”
- Powiedz mi
teraz jak mogę ci pomóc… - odezwał się brunet, przerywając moje wahanie tym
samym zdusił je w zarodku… Prawda była taka, żeby zemsta była słodka trzeba
wyłączyć wszystkie swoje uczucia, tak też więc zrobiłam…
______________________________________________________
W tym rozdziale zaczęłam trochę przybliżać przeszłość wam Rose... trochę tajemniczo ale nie chcę zdradzić wam wszystkiego od razu ;P
Dziękuję wszystkim tym dziewczynom, które pod ostatnim moim postem życzyły mi powrotu do zdrowia, aż ciepło na sercu mi się zrobiła gdy to widziałam.
Tak czy inaczej i do mnie zawitał niebłagalny koniec ferii, więc rozdziały chyba wrócą do tego, że będą co dwa tygodnie.
A już bym zapomniała dziękuje wam za wszystkie nominacje do The Versatile Blogger, ale nie będę brała w tym udziału z powodu braku czasu, ale i tak dziękuje że wzięliście mnie pod uwagę w nominacjach. xD
PS: Przepraszam z góry za błędy!
Katy_BooBear
Kocham Cię za ten cudowny rozdział! :*
OdpowiedzUsuńGenialany *.8 Strasznie jestem ciekawa, kim był ten facet w domu dziecka i co wymyśli Rose z Louisem, jej przeszłość jest taka tajemnicza i taka ciekawa, chcę szybko nowy :)
OdpowiedzUsuńej co to za koles ma byc co?
OdpowiedzUsuńciekawy rozdział czekam na nn xx
Zayebiste *w*
OdpowiedzUsuńNapisałabym Ci jakiś długi komentarz, ale po prostu nie wiem co mam w nim wgl napisać. xd Cały rozdział wyszedł Ci świetnie pomijając pojedyncze błędy. ;)Strasznie zaciekawiła mnie akcja z tym facetem... Czyżby to była zemsta za to, że urywam rozdziały na swoim blogu w nieodpowiednich ( dla czytelników ) miejscach? xd Jak tak to sprzeciw!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie też cóż to za plan wymyśliła nasza buntowniczka. A no i bym zapomniała! Akcja z tą dziewczynką była taka słodka *.* Aww <3 ( pomimo, że nie lubie dzieci )
+Przepraszam, że nie pożyczyłam Ci powrotu do zdrowia, ale nawet o tym nie wiedziałam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/
Genialny wątek z przeszłością Rose! Jednak moja motywacja podziała w 100%, bo wyszło znakomicie! Ten stary dupek zrobił mi się bardzo, ale to bardzo podejrzany! Pomyślałam przez chwilę, że... może on je molestował? Boże złoty oby nie, bo nasz owca Harry zrobiłby z tego niezłe pośmiewisko. I w sumie można zrozumieć czemu Rose jest taka, taka.. chłodna i wredna. Ta jej przeszłość musiała tak na nią zadziałać, ale w dalszym ciągu się zastanawiam nad jej zemstą. Co ona takiego chce zrobić? Nasz Louisek to takie niewinne dziecko przecież. :D Tak czy owak liczę na szybką Twoją motywację i tak jak w tym rozdziale nieco tajemniczości z przeszłości Rose jak i oczywiście zacny plan. :D Pozdrawiam! /sensitive-touch/
OdpowiedzUsuńno serio w takim momencie i to jeszcze rozdział za 2 tyg mam nadzieje ze bedzie szybciej czekam co wymysliła Rose i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńwegonnasticktogether1d.blogspot.com
Uhuhu *.* Jestem ciekawa jaki to plan ma Rose... I ta jej przeszłość. ALe czekać dwa tygodnie to trochę dużo. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
~Anita
genialne *.* jestem bardzo ciekawa jaki to plan ma Rose
OdpowiedzUsuńNo nieźle. Świetny rozdział. :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, trzymaj tak dalej! :) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńPrześwietny rozdział, jestem strasznie ciekawa co ta Rose wymyśliła xD
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny :)
jezus to jest genialne jdkfvdkcskkdcdefcedkfkedfcjned :D świetnie piszesz i jestem ciekawa co to za ten facet w tym domu dziecka i plan :)
OdpowiedzUsuńczkam na następny xx
Świetny rozdział :3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co takiego Rose wymyśliła ;D Ona jest zdolna do wszystkiego! ;P
Czekam na nn ^^
Kocham to jeny ja myślałam,że odrazu opiszesz jej przeszłość a tu tajemnica uuu...zapowiada się ciekawie.Proszę dodaj szybko kolejny bo mnie ciekawość zżera
OdpowiedzUsuńNie wolno tak , nie wolno kończyć w takim momencie , rozdział jak zwykle NIESAMOWITY , mam nadzieję , że szybko dodasz nowy. Jestem strasznie ciekawa co znów ta Rose wymyśli , oczywiście myślałam , że dowiem się jeszcze w tym rozdziale , ale oczywiście się znów myliłam :D , czekam na następny. Ps.Jutro na moim blogu pojawi się następny rozdział , i jeszcze zapraszam się na nowy blog mam nadzieję , że zaobserwujesz jutro także będzie 1 rozdział : http://change-your-life-one-direction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhmm.. faaajny rozdział :D postanowiłam,że skomentuje,bo dawno tego nie robiłam ;P
OdpowiedzUsuńciekawa jestem,co za zemste Rose wymyśliła ;o XDD czekam na nowy :D
@Cornelia1dxx :]xxx
Rozdział świetny! Nic więcej nie będę mówić, bo nie wiem, co. Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Zresztą jak zawsze, więc powoli pisanie komentarzy na twoich wspaniałych blogach robi się nudne... Może to z tego powodu ostatnio zawsze zajmuję mi jakiś czas napisanie czegokolwiek?
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tą przeszłością dziewczyn i postacią złego dyrektora... Nie mogę doczekać się kolejnych wspomnień...
Cała ta zemsta mojej ulubionej wariatki oczywiście też mnie zainteresowała. Jestem ciekawa, do czego potrzebny jej Louis i tak naprawdę kogo ta zemsta dotknie najbardziej... Trochę nie spodobał mi się motyw w okłamaniem przyjaciółki, ale pewnie jestem przewrażliwiona...
Cała ta sytuacja z dziećmi wywołała we mnie mieszane uczucia... najpierw urzekła mnie troska o małą dziewczynkę, a potem trochę zniesmaczyła sytuacja z wymiotującym chłopcem... Nie raz ci pisałam, że jestem wielką fanką Owcy i Wariatki i to się oczywiście nie zmienia, ale chwilami mam wrażenie, że ich rozmowy już nie są na poziomie inteligentnego wbijania sobie szpili... Ta ich kłótnia przy dziewczynce jakoś mi się nie spodobała... Może właśnie dlatego, że nie potrafili się zachować przy małym dziecku? Sama nie wiem... Coś mi chwilami nie pasuje, ale jakoś nie umiem jeszcze tego dobrze wytłumaczyć...
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
o rany *__* nie wiem co powiedzieć...
OdpowiedzUsuńWeszłam na tego bloga przypadkiem,ale on jest cudowny. Naprawde masz talent, ten rozdział jest po prostu genialny <3
Już Cię kocham :D
Zapraszam na www.sameemistakess.blogspot.com mam nadzieje,że wpadniesz,bo Twój blog jest niesamowity i chce poznać Twoją opinię :) <3
Kiedy następny, artystko ;)?
OdpowiedzUsuńHahahaha ja artystka to chyba za dużo powiedziane ;P
UsuńA co do rozdziału to nie mam pojęcia cały tydzień mam zawalony przez sprawdziany i kartkówki -,- na dodatek najpierw muszę napisać na mój drugi blog więc przepraszam bardzo was ale niestety nie prędko tutaj się coś pojawi...
Następny rozdział będzie już jutro :D , dziękuje za komentarz :) Szczęśliwych walentynek :D mam nadzieję , że szybko coś napiszesz na ten i na drugi ;*
OdpowiedzUsuńKocham <33
zostałaś nominowana do : the versatile blogger
OdpowiedzUsuńwięcej informacji znajdziesz tutaj: loveisthegreatestdream.blogspot.com
dodawaj szybko nastepny rozdział bo jestem strasznie ciekawa jaką zemste wymysliła :D az kurde nie moge spać po nocach i w szkole odsypiam xD
Kurcze dziewczyno co za świetny blog. Skąd ty bierzesz te pomysły. Te opowiadanie jest niesamowite. Nigdy nic nie wiadomo i wszystko zaskakuje co sprawia ze jest to bardzo interesujące opowiadanie Jestem ciekawa co wykombinowała Rose i o co chodzi z tym dyrektorem.
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna jakbyś mnie poinformowała na tt o nowym rozdziale.
Oto mój : @JustinePayne81
Pozdrawiam i życzę miłego pisania
Rozdzial jak zwykle nieziemski !! Choziaz szczerze mowiac nie moge sie doczekac jak troche złagodnieje ;d
OdpowiedzUsuń<3
muszę przyznać że mnie wciągnął i że właśnie zyskałaś nową czytelniczkę. masz talent i pomysł i świetnie to wykorzystujesz na ty blogu.
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥♥♥♥♥
życzę weny i pozdrawiam.
kiedy pojawi się rozdział ? :D
OdpowiedzUsuńW ciągu najbliższych paru dni się pojawi na pewno ;P
Usuń