Obserwatorzy

Ile was tu było :P

Translate

piątek, 8 lutego 2013

Chapter 12



- Nie wierć się tak – upomniała mnie Serena.
- Długo jeszcze – jęknęłam przeciągle zniecierpliwiona, no przecież ile można mnie czesać i malować.
- Już skończyłam, zadowolona? – zapytała chowając kosmetyki – Jesteś jeszcze gorsza niż chłopcy – burknęła pod nosem, a ja przewróciłam oczami. Podniosłam się z fotela i spojrzałam w lustro, byłam ubrana w jasne, beżowe rurki, grzeczny, turkusowy sweterek oraz jedyne co podobało się w moim ubiorze czarne botki na platformie. Co to prawda nie lubiłam wysokich obcasów, ale dla takich butów mogłam się chodź raz poświęcić. Spojrzałam na moją twarz, siniaki Serena doskonale ukryła pod dużą warstwą delikatnego  makijażu, co wyglądało bardzo naturalnie. Uśmiechnęłam się do mojego odbicia widząc, że moje włosy w znacznej mierze zostawiła naturalnie proste. Weszłam do wspólnego salonu i zauważyłam, że chłopcy tylko na mnie jeszcze czekają. Pod eskortą ochroniarzy ruszyliśmy na parking gdzie wsiedliśmy do czarnego busa. Dzisiaj wypadał przedostatni dzień naszej wizyty w stanach. Pojutrze mamy wylecieć do UK na weekend, który ma być wolny od wszelkich zajęć. Co też dawało odpowiedni czas na moją zemstę, którą aby zdążyć już dzisiaj musiałam wdrążyć do niej Tomlinsona, który właśnie nawijał do mnie jak to jest dzisiaj bardzo podekscytowany. Mianowicie teraz jechaliśmy do jakiegoś domu dziecka, gdzie mieliśmy się spotkać z dziećmi i zrobić wrażenie zaangażowanych charytatywnie.
Na miejscu ledwo wysiedliśmy, ochroniarz lekko popchnął Harrego w moją stronę, a ten z krzywą miną splótł dłoń z moją. Sztucznie uśmiechając się do każdego weszliśmy do środka budynku. Prawie od razu otoczyły nas podekscytowane dzieci, przyglądając się nam uważnie.
- Bardzo miło z waszej strony, że znaleźliście czas dla dzieci – powitała nas kobieta w średnim wieku z brązowymi włosami z gdzie niegdzie poprzeplatanymi siwymi pasemkami, spiętymi w prosty kok– Dyrektor jest jeszcze w drodze, ale z pewnością do nas jeszcze dołączy – zapewniała kobieta prowadząc nas do główne sali zabaw dzieci. Louis szybko dołączył do jakiś chłopców bawiącymi się małymi samochodzikami, w końcu był w swoim żywiole. Niall z Zaynem także znaleźli szybko sobie zajęcie, tylko Liam został starając się uciąć sobie miłą rozmowę kobietą. Mnie mianowicie uwagę skupiła mała dziewczynka siedząca sama, przy małym stoliczku, było widać, że odstaje od reszty grupy. Od razu przypominała mi się historia sprzed paru lat gdy to ja była w podobnym miejscu.
Do naszego domu dziecka często trafiały dzieci, których nikt już nie chciał. Nowi nie mieli lekko, jeżeli nie pokazali że potrafią się bronić. Tak też pewnego dnia trafiła do nas Serena. Cicha, niziutka i nieśmiała, bojąca się własnego cienia. Ja zwykle stałam z boku nie wychylałam się, bo wiedziałam że to nie popłaca, ale mimo wszystko gdy ktoś chciał mi dokuczyć, mój ostry język zawsze pomagał. Pewnego dnia zobaczyłam jak Serena jest popychana przez dwie dziewczyny. Chodź blondynka już płakała, błagając aby je zostawiły one nie odpuszczały. W momencie jak jedna z nich chciała obciąć jeden z długich warkoczy Sereny, ja wkroczyłam do akcji. Sama nie wiem czemu to zrobiłam, może dlatego że sama miałam i nadal mam bardzo duży sentyment do włosów, a może dlatego że nie mogłam już znieść bólu dziewczyny…
- Nie wtrącaj się Rose – warknęła Megan groźnie na mnie patrząc.
- A ja powiedziałam, żebyście ją zostawiły! – odpowiedziałam wytrzymując spojrzenie dziewczyny.
- Bo co nam zrobisz? – uśmiechnęła się wrednie jej przyjaciółka.
- Ty Jess najmniej powinnaś się odzywać, chyba zapomniałaś że wiem coś co pewnie twoja przyjaciółeczka chętnie by się dowiedziała – ledwo to powiedziałam, Jess zaczęłam nerwowo spoglądać na swoją towarzyszkę.
- O co jej chodzi? – zapytała od razu Meg, jednak nikt nie udzielił jej odpowiedzi.
- Idziemy – warknęła w końcu Jess i się wycofała zostawiając mnie samą z Sereną.
- Wstawaj – powiedziałam do blondynki, a tak zrobiła to co zażądałam.
- Dziękuje – szepnęła cicho, spuszczając wzrok na dłonie. Ja tylko wzruszyłam ramionami i ruszyłam swoją stronę. – Mogę… mogę iść z tobą? – po chwili usłyszałam cienki, drżący głos za sobą.
- Jak chcesz – mruknęłam, a blondynka ruszyła za mną tak zaczęła się nasz przyjaźń…
Teraz jeszcze raz spojrzałam, na małą dziewczynkę przy stoliczku z długimi warkoczami spleconymi nie równo. Chociaż była dużo młodsza od Sereny gdy się poznałyśmy, nogi same skłoniły mnie abym poszła w tamtą stronę. Harry z opóźnieniem ruszył za mną.
- Cześć – przywitałam się uśmiechając się do niej – Jestem Rose, a ta owca za mną to Harry.
- Eve – powiedziała nieśmiało.
- Czemu ciągle musisz nazywać mnie owcą co? – warknął Hazza nie kryjąc niezadowolenia. Ja spokojnie kucnęłam obok Eve i uśmiechnęłam się.
- To przez twoje włosy – odpowiedziałam.
- Są jak u owieczki – powiedziała dziewczynka, nie odrywając od niego wzroku.
- Widzisz nie tylko ja to zauważyłam – zadowolona przybiłam piątkę z małą blondynką.
- Co tam robisz? – zainteresowałam się patrząc na porozrzucane kartki obok dziewczynki.
- Rysuje – odpowiedziała mi pokazując pomazaną kartkę.
- Mogę ja też? – zapytałam siadając na krześle obok, a dziewczynka dała mi czystą kartkę. – Daj też owcy – poleciłam jej gdy Harry usiadł naprzeciw mnie.
- Co będziemy rysować? – zapytał tym razem Hazza.
- Nila – oznajmiła dziewczynka stawiając przed nami białego królika, który cały czas był na jej kolanach.
- Później wybierzemy najładniejszy rysunek – zaproponowałam, a dziewczyna ochoczo mi potaknęła. Ja sama zajęłam się swoją pracą, rysując każdy element po kolei. Gdy byłam gdzieś w połowie pracy, Harry nagle wykrzyknął – Skończyłem!
- Ja też – dołączyła do niego znaczniej ciszej Eve, lekko się skrzywiłam i dorysowałam na szybko uszy i łapki mojemu rysunkowi.
- Rose, koniec czasu – popędzała mnie owca, ja tylko pokazałam mu język i gdy byłam pewna, że i moja praca jest gotowa dołączyłam ją do pozostałych.
- Myślę, że moja jest najlepsza – stwierdził Harry patrząc na wszystkie trzy, a ja prychnęłam z niedowierzaniem.
- Przecież to nawet nie przypomina królika.
- Bo, źle na to patrzysz, musisz przymknąć jedno oko …
- A najlepiej obydwa – wcisnęłam w jego wypowiedź swoje trzy grosze, a on od razu zmroził mnie wzrokiem.
- Nie potrafisz dostrzec we mnie, mojej duszy artysty – odezwał się po chwili.
- Bo ty nie masz jej – poprawiłam go, uśmiechając się do niego wrednie – Moim zdanie najładniejsza praca jest Eve – powiedziałam zanim Harry zdążył się odezwać.
- To też nie przypomina królika i jakoś nie masz z tym problemu – wyraził swoje niezadowolenie chłopak.
- Ale to dziecko – powiedziałam słodko, aby uspokoić dziewczynkę, która lekko wyglądała na zdezorientowaną, patrząc to na mnie to na Hazze z otwartą buzią.
- Nie rozumiem, czemu zawsze bazgroły dzieci uważa się za ładne, skoro takie nie są.
- To czemu ty uważasz swoją pracę za ładą skoro taka nie jest? – zapytałam go mówiąc coraz głośniej.
- Ona nie wiele różni się od pracy Eve, więc tak naprawdę uważasz, że od niej też jest brzydka – warknął waląc lekko w stół pokazując rysunki.
- Nie raczej uważam, że twoje zdolności intelektualne są na poziomie pięcioletniego dziecka! – powiedziałam to głośniej niż zamierzałam i wokół nas nastała niezręczna cisza. Rozejrzałam się i spostrzegłam, że wszyscy wokół nam się przyglądają. Opiekunka, która nas przyprowadziła tu roześmiała się sztucznie chcąc rozładować nieco, napiętą atmosferę.
- Potrzebuję dwóch ochotników do pomocy – oznajmiła rozglądając się po sali.
- Rose i Harry chętnie pomogą – odezwał się Liam patrząc na nas znacząco. Ja wysiliłam się na sztuczny uśmiech i wstałam. Nie odwróciłam się jednak wiedziałam, że i Harry ruszył w stronę Liam i opiekunki.
- Zachowujcie się – syknął do nas ciemny blondyn gdy przechodziliśmy obok, ja posłałam mu tylko w odpowiedzi niewinne spojrzenie.
- Julie! – zawołała jedna z opiekunek i podeszła do nas jedna z dziewczyn z aparatem na szyi. Miała może około 18 lat i krótko obcięte rude włosy. – To nasza wolontariuszka, pokarze wam co i jak – dodała kobieta, a my ruszyliśmy za dziewczyną.
- Jesteście ładną parą – odezwała się po chwili gdy szliśmy pustym korytarzem do innej sali.
- No jak widać pierwsze wrażenie nie za bardzo się udało – odpowiedziałam widząc, że Harry nie kwapi się do rozmowy.
- Związek bez kłótni nie istnieje. Poza tym sam Harry kiedyś przyznał, że lubi dziewczyny sarkastyczne i bezczelne. – gdy to powiedziała spojrzałam zdziwiona na owce unosząc brwi do góry – Oczywiście bez urazy, tak tylko czytałam… – sprostowała szybko dziewczyna bojąc się, że mnie obraziła.
- Och nie musisz mnie przepraszać – odpowiedziałam i specjalnie przykleiłam się do ramienia chłopaka, widząc jego grymas na twarzy. – Te cechy to bezwarunkowo ja i to dzięki nim Harry mnie kocha – mówiłam tuląc się do niego i próbując zdławić w sobie wybuch śmiechu.
- Oczywiście, że cię kocham ty moja sarkastyczna i złośliwa … krówko – mówił to takim głosem, że bezwarunkowo chciał inaczej skończyć to zdanie. Spojrzałam a niego w górę, a on na mnie, z jego wzroku mogłam wyczytać tylko jedno „zabiję cię Rose kiedyś”. Nagle jednak błysną flesz i oboje spojrzeliśmy na Julie, która się zarumieniła.
- Przepraszam, ale tak ładnie wyglądaliście, że … - zaczęła niepewnie.
- Och nie ma sprawy – przerwał jej Harry, kładąc rękę na moim biodrze – to idziemy dalej ? – zapytał gdyż dalej staliśmy na środku korytarza, dziewczyna uśmiechnęła się zakłopotana i ruszyliśmy. Poczułam, że dłoń owcy zniża się coraz bliżej do mojego tyłka.
- Jeśli przesuniesz tą rękę jeszcze chociaż o dwa centymetry to obiecuję ci, że osobiście cię wykastruję – mówiłam szeptem tak, aby Julie nie słyszała i spojrzałam na niego groźnie. Chłopak za to przewrócił oczami, uśmiechając się głupio, ale cofnął swoją dłoń.
- Tutaj jest skrzydło dla dzieci, które potrzebują więcej opieki. – wyjaśniła rudowłosa gdy skręciliśmy w prawo – Teraz jest pora kamienia więc będziecie mogli pomóc, jeśli wam to nie będzie przeszkadzało zrobię wam wtedy parę zdjęć.
- Gwen mamy dzisiaj pomocników – odezwała się Julie do pielęgniarki, która akurat wiozła wózek z jedzeniem.
- Świetnie chodźcie za mną – uśmiechnęła się do nas. Weszliśmy do innego pokoju, gdzie siedziało więcej osób z dziećmi, lecz te dzieci były niepełnosprawne. Usiedliśmy przy jednym ze stolików jak kazała nam Julie. Po chwili podeszła do mnie kobieta z wózkiem na którym siedział spokojnie jakiś chłopczyk. Posadziła go na moich kolanach i wyjaśniła Harremu jak go powinien karmić. Rudowłosa zrobiła nam parę zdjęć i gdzieś zniknęła. Owca dalej karmiła chłopca, a ja zaczęłam patrzeć na to lekko zaniepokojona.
- Nie uważasz, że on zrobił się zielony? – zapytałam patrząc jak coraz więcej jedzenia chłopczyk wypluwa.
- Najwyżej na ciebie zwymiotuje – odpowiedział mi i zaczął się głośno śmiać, a ja spojrzałam na niego spod byka. Nagle dziecko na moich kolanach zaczęło zwracać to co Harry w niego wcisnął i wszystko spłynęło po jego ubranku prosto na moje nogi.
- Weź te dziecko ode mnie – jęknęłam nie wiedząc co powinnam zrobić.
- Eee… no nie koniecznie… - zastygł w połowie z łyżką w locie – Wiesz co? Chyba sam się zaraz zwymiotuje – odpowiedział poczym wstał z krzesła kierując się do drzwi.
- Harry do cholery! – warknęłam, ale jego już nie było – Zabije go – szepnęłam już do siebie. Zaczęłam się rozglądać próbując pochwycić wzrokiem kogoś kto mógł mi pomóc.
- Widzę małe kłopoty – odezwała się pielęgniarka za mną która nas tu przyprowadziła.
- Tak mogłabyś mi pomóc – jęknęłam chcąc jakoś wstać.
- Jasne – odpowiedziała mi Gwen, wzięła chłopca mówiąc do niego, że trzeba się przebrać. Później i spojrzała na mnie. Moje spodnie to teraz jedna wielka plama zupy pomidorowej.
- Idź do łazienki jest na końcu korytarza – poinstruowała mnie pielęgniarka i zajęła się chłopczykiem. Pomaszerowałam tam jak mi kazała, gdzie próbowałam jakoś papierowymi ręcznikami i wodą zminimalizować szkody. Usłyszałam jak drzwi się otwierają i była niemal pewna, że to Harry i nawrzeszczeć na niego tak głośno, że wszyscy nas by słyszeli, ale gdy zobaczyłam osobę stojącą w drzwiach, zamarłam.
- Witaj Rosemarie – przywitała mnie z uśmiechem twarz z moich najgorszych koszmarów. Cały moje ciało zdrętwiało nie mogłam uwierzyć, że spotkałam go właśnie tutaj. Zamrugałam parę razy upewnić się czy dobrze widzę, ale mimo, że trochę zgrubną, a jego włosy zaczęły siwieć to nadal był on.
- Nie udawaj takiej zdziwionej, powinnaś się mnie tu spodziewać sporo przyszłaś do mojego domu dziecka – powiedział znowu wykrzywiając swoją krzywą mordę w uśmiechu.
- Ty jesteś dyrektorem – powiedziałam cichym głosem, ale zaraz odchrząknęłam nie chcąc mu pokazać żadnej słabości.
- Tak, chciałem cię po prostu uprzedzić, żebyś żadnych scen przy dziennikarzach nie zrobiłaś i żadnej nie zrobisz rozumiesz! – podniósł swój głos, aby mnie przestraszyć, ale ja nie mogłam pozwolić na to co kiedyś ze mną robił, musiałam stawić mu czoła.
- Nie jestem już tą samą osobą co kiedyś – przemówiłam w końcu, a mój głos stał się twardy – Nie będziesz mnie zastraszać! Nie skrzywdzisz więcej mnie, ani Sereny! Nie pozwolę ci na to!
- To ciekawe ile twój chłopaczek wie o twojej przeszłości co? – znowu uśmiechnął się wrednie.
- Gówno ci do tego! Spłaciłam swój dług! Nie masz prawa mnie szantażować! – krzyczałam, czują coraz bardziej rosnącą we mnie złość. 
- Po co te krzyki? Przecież oboje chcemy żeby to co się zdarzyło w przeszłości tam pozostało, prawda? – zapytał spokojnie podchodząc bliżej mnie.
- Nie podchodź do mnie bo nie ręczę za siebie! – warknęłam, a on podniósł ręce do góry.
- Spokojnie, nie mam złych zamiarów. – po tych słowach zaśmiałam się sarkastycznie.
- Ty myślisz, że znowu się dam na to nabrać?
- Wiem, że mi nie ufasz ale … - po tych słowach wyśmiałam go.
- To jest jeszcze jakieś ale? Jesteś tylko kłamliwym, starym pojebańcem i tu nie ma żadnego ale! – wykrzyczałam chcąc dać upust moim emocjom.
- Zamknij się, bo jeszcze ktoś cię usłyszy – syknął – Wyzywać mnie możesz jak chcesz, ale tego co się stało nie zmienisz, więc zachowuj się – upomniał mnie i zwrócił się ku drzwiom – Do zobaczenia – rzucił jeszcze i zostawił mnie samą.
- Kurwa mać! – wrzasnęłam waląc pięścią w drzwi ubikacji. Byłam wściekła, bo on miał rację. Nie mogłam zdradzić, że go znam i tym bardziej powiedzieć Serenie, że go widziałam. Muszę zrobić to co robiłam do tej pory, zachować to dla siebie i ukryć głęboko tak jak i moją przeszłość…

Nastał późny wieczór idealna pora, aby zacząć to co planowałam. Mimo niezbyt miłego dnia nie mogła odpuścić, tym bardziej napędzało mnie to aby z tą jak najszybciej wyjechać. Serena poszła do łazienki co dawał  mi pewien czas na poszukiwania. Czego? Kropli do oczu. Musiałam się rozpłakać, a bez bodźca z wewnątrz nie da rady. Wiedziałam, że blondynka takowe posiada tylko musiałam je znaleźć. Nie chciała grzebać specjalnie w jej rzeczach, ale gdyby ją o nie poprosiłam, to wywołałoby lawinę pytań. Tak więc zaczęłam od przeszukania szafki nocnej, ale nic nie znalazłam. Zwróciłam się do jej torby, ale ona okazała się pusta. Przeklęłam pod nosem, i skierowałam się szafy gdzie blondynka trzymała ubrania. W szufladzie znalazłam małą granatową kosmetyczką, ale dobrze wiedziałam, że dziewczyna trzymała tam co innego. Mój cel.
- Co robisz? – usłyszałam pytanie Sereny i zamarłam.
- Ehm… szukałam… - popatrzyłam do kosmetyczki, a później na nią – tamponów, no wiesz zapomniałam wziąć, a teraz do sklepu to nie za bardzo, bo ciemno… a chłopców przecież nie wyślę – zaśmiałam się nerwowo, chcąc usunąć ode mnie wszelkie podejrzenia.  
- Bierz – wzruszyła ramionami i ruszyła do łóżka. Szybko zgarnęłam krople i wcisnęłam je do kieszeni bluzy. Wzięłam też tampony, aby moja przykrywka się nie wydała i ruszyłam do łazienki. W błyskawicznym tempie wzięłam prysznic, przebrałam się w pidżamę składającą się z białej bokserki i luźnych spodni w kratę. Wyszłam to blondynka spała już w łóżku, ucieszyłam się, że przynajmniej kolejnej wymówki nie musiałam wymyślać. Wyszłam na mały korytarz. Odchyliłam głowę do tyłu i nalałam do oczu kropli, przez które od razu zapiekły gałki oczne. Po chwili łzy zaczęły płynąć mi po policzkach, a ja ruszyłam do pokoju Tomlinsona. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że siedzi przed laptopem. Po chwili podniósł oczy i spojrzał na mnie.
- Co się stało? – zapytał zaniepokojony, odkładając komputer na bok.
- Louis musisz mi pomóc – powiedziałam słabym głosem – Nie prosiłabym cię o to, ale tylko tobie mogę o tym powiedzieć … - tutaj przerwałam specjalnie usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach.
- Rose, wiesz że możesz na mnie liczyć – położył mi swoją dłoń na plecach głaszcząc mnie.
- Dziękuje – powiedziałam dźwigając się i wycierając łzy z policzków.
- Och nie ma sprawy. – powiedział i przytulił mnie mocno do siebie. W tej chwili coś ukuło mnie w serce i pytanie zaczęło się echem odbijać po mojej głowie „czy dobrze robię, go wykorzystując?”
- Powiedz mi teraz jak mogę ci pomóc… - odezwał się brunet, przerywając moje wahanie tym samym zdusił je w zarodku… Prawda była taka, żeby zemsta była słodka trzeba wyłączyć wszystkie swoje uczucia, tak też więc zrobiłam…


______________________________________________________ 
W tym rozdziale zaczęłam trochę przybliżać przeszłość wam Rose... trochę tajemniczo ale nie chcę zdradzić wam wszystkiego od razu ;P 
Dziękuję wszystkim tym dziewczynom, które pod ostatnim moim postem życzyły mi powrotu do zdrowia, aż ciepło na sercu mi się zrobiła gdy to widziałam
 Tak czy inaczej i do mnie zawitał niebłagalny koniec ferii, więc rozdziały chyba wrócą do tego, że będą co dwa tygodnie. 
A już bym zapomniała dziękuje wam za wszystkie nominacje do The Versatile Blogger, ale nie będę brała w tym udziału z powodu braku czasu, ale i tak dziękuje że wzięliście mnie pod uwagę w nominacjach. xD 

PS: Przepraszam z góry za błędy! 
Katy_BooBear 

29 komentarzy:

  1. Kocham Cię za ten cudowny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialany *.8 Strasznie jestem ciekawa, kim był ten facet w domu dziecka i co wymyśli Rose z Louisem, jej przeszłość jest taka tajemnicza i taka ciekawa, chcę szybko nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ej co to za koles ma byc co?
    ciekawy rozdział czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałabym Ci jakiś długi komentarz, ale po prostu nie wiem co mam w nim wgl napisać. xd Cały rozdział wyszedł Ci świetnie pomijając pojedyncze błędy. ;)Strasznie zaciekawiła mnie akcja z tym facetem... Czyżby to była zemsta za to, że urywam rozdziały na swoim blogu w nieodpowiednich ( dla czytelników ) miejscach? xd Jak tak to sprzeciw!
    Ciekawi mnie też cóż to za plan wymyśliła nasza buntowniczka. A no i bym zapomniała! Akcja z tą dziewczynką była taka słodka *.* Aww <3 ( pomimo, że nie lubie dzieci )
    +Przepraszam, że nie pożyczyłam Ci powrotu do zdrowia, ale nawet o tym nie wiedziałam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
    Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny wątek z przeszłością Rose! Jednak moja motywacja podziała w 100%, bo wyszło znakomicie! Ten stary dupek zrobił mi się bardzo, ale to bardzo podejrzany! Pomyślałam przez chwilę, że... może on je molestował? Boże złoty oby nie, bo nasz owca Harry zrobiłby z tego niezłe pośmiewisko. I w sumie można zrozumieć czemu Rose jest taka, taka.. chłodna i wredna. Ta jej przeszłość musiała tak na nią zadziałać, ale w dalszym ciągu się zastanawiam nad jej zemstą. Co ona takiego chce zrobić? Nasz Louisek to takie niewinne dziecko przecież. :D Tak czy owak liczę na szybką Twoją motywację i tak jak w tym rozdziale nieco tajemniczości z przeszłości Rose jak i oczywiście zacny plan. :D Pozdrawiam! /sensitive-touch/

    OdpowiedzUsuń
  6. no serio w takim momencie i to jeszcze rozdział za 2 tyg mam nadzieje ze bedzie szybciej czekam co wymysliła Rose i zapraszam do siebie
    wegonnasticktogether1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Uhuhu *.* Jestem ciekawa jaki to plan ma Rose... I ta jej przeszłość. ALe czekać dwa tygodnie to trochę dużo. :/
    Pozdrawiam,
    ~Anita

    OdpowiedzUsuń
  8. genialne *.* jestem bardzo ciekawa jaki to plan ma Rose

    OdpowiedzUsuń
  9. No nieźle. Świetny rozdział. :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, trzymaj tak dalej! :) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  11. Prześwietny rozdział, jestem strasznie ciekawa co ta Rose wymyśliła xD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. jezus to jest genialne jdkfvdkcskkdcdefcedkfkedfcjned :D świetnie piszesz i jestem ciekawa co to za ten facet w tym domu dziecka i plan :)
    czkam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział :3
    Jestem ciekawa, co takiego Rose wymyśliła ;D Ona jest zdolna do wszystkiego! ;P
    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham to jeny ja myślałam,że odrazu opiszesz jej przeszłość a tu tajemnica uuu...zapowiada się ciekawie.Proszę dodaj szybko kolejny bo mnie ciekawość zżera

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wolno tak , nie wolno kończyć w takim momencie , rozdział jak zwykle NIESAMOWITY , mam nadzieję , że szybko dodasz nowy. Jestem strasznie ciekawa co znów ta Rose wymyśli , oczywiście myślałam , że dowiem się jeszcze w tym rozdziale , ale oczywiście się znów myliłam :D , czekam na następny. Ps.Jutro na moim blogu pojawi się następny rozdział , i jeszcze zapraszam się na nowy blog mam nadzieję , że zaobserwujesz jutro także będzie 1 rozdział : http://change-your-life-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. hmm.. faaajny rozdział :D postanowiłam,że skomentuje,bo dawno tego nie robiłam ;P
    ciekawa jestem,co za zemste Rose wymyśliła ;o XDD czekam na nowy :D
    @Cornelia1dxx :]xxx

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział świetny! Nic więcej nie będę mówić, bo nie wiem, co. Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział. Zresztą jak zawsze, więc powoli pisanie komentarzy na twoich wspaniałych blogach robi się nudne... Może to z tego powodu ostatnio zawsze zajmuję mi jakiś czas napisanie czegokolwiek?
    Zaintrygowałaś mnie tą przeszłością dziewczyn i postacią złego dyrektora... Nie mogę doczekać się kolejnych wspomnień...
    Cała ta zemsta mojej ulubionej wariatki oczywiście też mnie zainteresowała. Jestem ciekawa, do czego potrzebny jej Louis i tak naprawdę kogo ta zemsta dotknie najbardziej... Trochę nie spodobał mi się motyw w okłamaniem przyjaciółki, ale pewnie jestem przewrażliwiona...
    Cała ta sytuacja z dziećmi wywołała we mnie mieszane uczucia... najpierw urzekła mnie troska o małą dziewczynkę, a potem trochę zniesmaczyła sytuacja z wymiotującym chłopcem... Nie raz ci pisałam, że jestem wielką fanką Owcy i Wariatki i to się oczywiście nie zmienia, ale chwilami mam wrażenie, że ich rozmowy już nie są na poziomie inteligentnego wbijania sobie szpili... Ta ich kłótnia przy dziewczynce jakoś mi się nie spodobała... Może właśnie dlatego, że nie potrafili się zachować przy małym dziecku? Sama nie wiem... Coś mi chwilami nie pasuje, ale jakoś nie umiem jeszcze tego dobrze wytłumaczyć...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  19. o rany *__* nie wiem co powiedzieć...
    Weszłam na tego bloga przypadkiem,ale on jest cudowny. Naprawde masz talent, ten rozdział jest po prostu genialny <3
    Już Cię kocham :D
    Zapraszam na www.sameemistakess.blogspot.com mam nadzieje,że wpadniesz,bo Twój blog jest niesamowity i chce poznać Twoją opinię :) <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy następny, artystko ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha ja artystka to chyba za dużo powiedziane ;P
      A co do rozdziału to nie mam pojęcia cały tydzień mam zawalony przez sprawdziany i kartkówki -,- na dodatek najpierw muszę napisać na mój drugi blog więc przepraszam bardzo was ale niestety nie prędko tutaj się coś pojawi...

      Usuń
  21. Następny rozdział będzie już jutro :D , dziękuje za komentarz :) Szczęśliwych walentynek :D mam nadzieję , że szybko coś napiszesz na ten i na drugi ;*
    Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  22. zostałaś nominowana do : the versatile blogger
    więcej informacji znajdziesz tutaj: loveisthegreatestdream.blogspot.com



    dodawaj szybko nastepny rozdział bo jestem strasznie ciekawa jaką zemste wymysliła :D az kurde nie moge spać po nocach i w szkole odsypiam xD

    OdpowiedzUsuń
  23. Kurcze dziewczyno co za świetny blog. Skąd ty bierzesz te pomysły. Te opowiadanie jest niesamowite. Nigdy nic nie wiadomo i wszystko zaskakuje co sprawia ze jest to bardzo interesujące opowiadanie Jestem ciekawa co wykombinowała Rose i o co chodzi z tym dyrektorem.
    Byłabym wdzięczna jakbyś mnie poinformowała na tt o nowym rozdziale.
    Oto mój : @JustinePayne81
    Pozdrawiam i życzę miłego pisania

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdzial jak zwykle nieziemski !! Choziaz szczerze mowiac nie moge sie doczekac jak troche złagodnieje ;d
    <3

    OdpowiedzUsuń
  25. muszę przyznać że mnie wciągnął i że właśnie zyskałaś nową czytelniczkę. masz talent i pomysł i świetnie to wykorzystujesz na ty blogu.
    już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥♥♥♥♥
    życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. kiedy pojawi się rozdział ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciągu najbliższych paru dni się pojawi na pewno ;P

      Usuń