Obserwatorzy

Ile was tu było :P

Translate

poniedziałek, 11 marca 2013

Chapter 14



- Załóż kaptur – mruknęłam do bruneta gdy szliśmy przez lotnisko na odprawę, przyciągając za wiele ciekawskich spojrzeń. Ustawiliśmy się w długiej kolejce i czekaliśmy na swoją kolej, razem z śpiącym Harrym na wózku. Gdy przyszła nas pora, kobieta przy bramce spojrzała na nas podejrzliwie.
- Proszę obudzić pańskiego kolegę – mruknęła wskazując na owcę.
- To nie możliwe – odpowiedziałam siląc się na grzeczny ton.
- To państwa nie przypuszczę – odezwała się surowo, a ja zaczęłam się denerwować i intensywnie główkować nad jakimś rozwiązaniem.
- Mój brat jest chory psychicznie – oznajmiłam pierwsze co mi na myśl przyszło – Ma schizofrenię i panicznie się boi latać samolotem, a musimy się pilnie dostać do Kanady na badania…
- Macie państwo jakieś zaświadczenie od lekarza ? – zapytała, a ja przełknęłam nerwowo ślinę i spojrzałam na Louisa.
- Ja jestem jego lekarzem, proszę nas przepuścić jeśli nie chce pani nikogo narazić na kłopoty, tym bardziej siebie za swoją niesubordynację – odezwał się poważnie chłopak, że miałam ochotę parsknąć śmiechem, jednak mino wszystko kobieta się zmieszała i przepuściła nas dalej.
- Nie wiedziałam, że znasz takie trudne słowa – odezwałam się gdy byliśmy poza zasięgiem kobiety.
- No ktoś musiał ratować twój tyłek – uśmiechnął się zadziornie, a gdy już miałam odtworzyć usta, żeby zaprzeczyć on wyprzedził mnie – Teraz mi tylko nie mów, że jej nie potrzebowałaś…
- Coś bym wymyśliła – odpowiedziałam pokazując mu język.
- Jasne wmawiaj sobie – mruknął przewracając oczami.

Zimne powietrze owinęło moje policzki, spojrzałam w górę na białe, wirujące płatki śniegu, opadające lekko na moje włosy przyozdabiając je na biało. Idealna śnieżynka, opadła na mój płaszczyk, po chwili znikając pod wpływem ciepła. Uśmiechnęłam się szeroko czując jak mróz szczypie moje policzki. 
- Bierz Harrego albo bagaże – warknął Louis, przerywając mi mój zachwyt, wychodząc z taksówki. Wylądowaliśmy pół godziny temu w kanadzie i pojechaliśmy do małego miasta w górach, gdzie nikt nie mógłby nas znaleźć. 
- Ale popatrz jak tu pięknie – westchnęłam zauroczona bielą roztaczającą się wokół mnie.
- Widzę, ale teraz weź bagaże – warknął pchając Harrego ku drzwiom hotelu.
- Wszystko potrafisz zepsuć – jęknęłam ale zrobiłam o co „poprosił”. Wzięliśmy dwa pokoje i razem poszliśmy na górę. Otworzyłam kartą jeden z nich i zrobiłam miejsce aby Louis mógł wjechać z owcą.
- Nie powinien już się obudzić? – zapytał Louis przyglądając się swojemu koledze.
- Bo ja wiem – mruknęłam wzruszając ramionami opadając na miękkie łóżko.  Pokój hotelowy nie był wielkich rozmiarów. Urządzony w ciemnych, ciepłych kolorach. Środek zajmowało wielkie łóżko z ciemnozieloną narzutą, przed nim wbudowany w ścianę był piękny marmurowy kominek. Po prawej, stała klasyczna szafa z ciemnego drewna. Po przeciwnej za to stronie beżowa kanapa idealnie wkomponowana w całość wystroju. Obok drzwi wejściowych znajdowały się drugie jak można było sądzić do łazienki.
Włączyłam swój telefon i od razu zobaczyłam kilkanaście nieodebranych połączeń, głównie od Paula.
- A co jeśli coś mu się stało? – zapytał lekko zdenerwowany chłopak.
- Daj spokój, złego diabli nie biorą… - odpowiedziałam wysyłając sms do Sereny, żeby się nie martwiła.
- Rose, ja mówię poważnie… - jęknął siadając obok mnie.
- Mówię ci nic mu nie będzie. Nie dziwne, że jeszcze śpi taka dawka konia by powaliła…
- Rose! Myślałem, że ty wiesz co robisz! – warknął i chcąc zwrócić uwagę na siebie wyrwał mi telefon z rąk, zmroziłam go wzrokiem.
- Oddaj go!
- To zrób coś z nim! – krzyknął wskazując na Harrego. Przewróciłam oczami, ale wstałam. Podeszłam do owcy chwyciłam go za podbródek i uniosłam jego głowę ku górze.
- Cholera jasna! – zawołałam nerwowym tonem.
- Co się stało? – od razu obok mnie zjawił się Louis.
- Będzie żył – jęknęłam niepocieszona i zaczęłam się głośno śmiać.
- Ależ ty zabawna – mruknął sarkastycznie brunet.
- Ma się ten dar – odpowiedziałam szczerząc się do niego, znowu padając na łóżko krzyżując nogi w kostkach, bawiąc się moim telefonem.
- I co teraz? – zapytał po chwili Louis.
- Nie wiem jak ty ale, ja biorę klucz i idę spać do swojego pokoju – zakomunikowałam i szybko wstałam z łóżka.
- Co tak po prostu chcesz iść teraz spać? – spytał z niedowierzaniem.
- A co mam robić? Jest środek nocy gdybyś nie zauważył – burknęłam mu na odchodne. Niestety Harry nagle jęknął przeciągle.
- Budzi się – zauważył Louis obserwując bacznie loczka.
- Świetnie w takim razie mogę iść do siebie – uśmiechnęłam się do niego sztucznie kontynuując swoją wycieczkę do drzwi.
- O nie moja droga… - zastąpił mi drogę brunet – Ty mu teraz wszystko wyjaśnisz!
- Myślę, że z tym zadaniem ty idealnie sobie poradzisz sam – poklepałam go po ramieniu, próbując go wyprzedzić.
- Nie zwalaj na mnie swojej czarnej roboty. Doskonale wiesz, że on mnie zabije…
- No lepiej ciebie niż mnie – zripostowałam, patrząc w jego świecące wściekłością oczy.
- Rose nie prowokuj mnie do czegoś co będę później żałował – wycedził przez zęby.
- A co ty mi możesz zrobić?! Nie zaśpiewasz mi kołysanki na dobranoc? – zakpiłam, patrząc jak szczęki chłopaka zaciskają się do granic możliwości.
- Już chyba zapomniałaś, że uratowałem ci tyłek przed Paulem, gdy dodałaś te zdjęcie z Harrym. Na pewno dalej jest ciekaw czyja to sprawka…
- Nie odważysz mu się tego powiedzieć – patrzyłam dalej hardo na niego nie pokazując żadnej słabości, jednak wiedziałam, że on ma na mnie haka i jeśli Higgins dowiedziałby się o wszystkim wylałby mnie, bez mrugnięcia okiem.
- Chcesz się przekonać? – zapytał unosząc wyzywająco jedną brew ku górze.
- Gdzie ja jestem ..? – usłyszeliśmy jęk Harrego i obydwoje spojrzeliśmy w jego stronę, później przeniosłam wzrok z utęsknieniem na drzwi, jednak Louis nie zamierzał się cofnąć.
- Chyba lepszy jeden trup niż dwa… - jęknęłam jeszcze próbując łutu szczęścia, ale chłopak tylko popchał mnie w stronę owcy.
- Czemu jestem na wózku? – zapytał rozglądając się z krzywą miną dookoła – Gdzie my jesteśmy? – pytał szukając jakiś odpowiedzi na naszych twarzach.
- Oj Harry… po co tyle pytań jesteśmy na wycieczce w kanadzie – uśmiechnęłam się do niego, ten tylko otwarł usta, patrząc to na mnie to na Louisa.
- Jaja sobie robicie tak? To powiem wam, że mało śmieszny ten wasz żart! – warknął wstając z wózka, pojękując – Czemu mi powiedzie wszystko boli jakbym maraton przebiegł? – po tym pytaniu wymieniliśmy spojrzenia z Louisem, nie wiedząc co powiedzieć, bo odpowiedź, która brzmiałaby „bo parę razy wyślizgnąłeś nam się z rąk” nie zadowoliłaby chyba loczka.
- Rose, powiedz mu prawdę – westchnął w końcu głęboko brunet.
- Którą prawdę? – zapytałam zdezorientowana.
- No jak to jaką? – zirytował się chłopak – Tą o twoim ojcu!
No i teraz zaczęły się schody. Louis chciał, aby opowiedziała tę samą bajeczkę Harremu, co powiedziałam mu, żeby mi pomógł, a ona z kolei była całkowicie wyssana z palca.
- Czekajcie stop! – zawołał Hazza – O czyim ojcu?
- No Rose, a czyim?! – zawołał jakby to było oczywiste Louis.
- Ale jej ojciec nie żyje! – krzyknął Styles, a w pokoju nastała cisza.
- Skąd o tym wiesz? – wycedziłam przez zęby bijąc się ze sobą, aby nie dopuszczać do siebie łez.
- Myślisz, że Paul zatrudnił cię gdyby nie dowiedział się wcześniej wszystkiego? Ja tylko skorzystałem z tych informacji, aby lepiej cię poznać…
Dalsze jego słowa nie docierały do mnie teraz myślami przywołałam do siebie tamten dzień kiedy się to stało. Miałam zaledwie parę lat, ale zawsze tylko te najgorsze przeżycia zostaną przez nas zapamiętane… Moja matka zmarła przy porodzie, ojciec się załamał po tej stracie, pochłoną się w wir pracy zapominając o mnie. Byłam przekazywana z rąk do rąk, dorastając przy różnych opiekunkach. Jednak pewnego dnia coś się zmieniło miałam wtedy 5 czy 6 lat. Tata odebrał mnie z przedszkola, był strasznie zdenerwowany. Gdy dojechaliśmy do domu wziął mnie ze sobą do swojego gabinetu, gdzie było zakazane mi wchodzić. Pamiętam jak podał mi małą kopertę z jakimś listem. Nawet nie zwracając uwagi, że nie potrafiłam wtedy czytać. Posadził mnie w fotelu i zakazał się ruszać.
- Tato, co robisz? – zapytałam przyglądając mu się jak ze łzami w oczach grzebie w swoim biurku.
- Nie ruszaj się z fotela Rose – rozkazał mi, po czym wyjął z szuflady ciemny przedmiot.
- Pamiętaj córciu, że cię kocham – powiedział ze łzami w oczach i przykładając sobie do skroni, czarny rewolwer nacisnął spust. Doskonale zapamiętałam ogłuszający huk wystrzeliwującego pistoletu, a później jak jego ciężkie ciało opada na twardą podłogę, mocząc ją krwią… Tutaj moje wspomnienia się urywają, powiedziano mi tylko, że znaleziono mnie parę godzin później ciągle siedzącą w fotelu z listem kurczowo przyciskającym do piersi.
Jak się okazało w prezencie jakim dostałam od mojego ojca przed jego śmiercią, był przeprosiny zawarte na prostej kartce papieru wraz z wyjaśnieniami. Firma ojca zbankrutowała, on sam tonął w długach i czuł się samotny, chodź ciągle miał mnie nie dostrzegał tego, więc tak i ja zostałam sama trafiając do domu dziecka, razem z wspomnieniami które chodzą za mną z każdym krokiem.
- Rose! Wyjaśnij mi w taki razie co my tu do cholery robimy! – wrzask Tomlinsona wyrwał mnie z otępienia. Jednak nie umiałam powiedzieć słowa, bo wciąż miałam swojego ojca w kałuży krwi przed oczami.
- Rose!
- Co?! – krzyknęłam, odganiając od siebie ciemną dziurę, która coraz bardziej pochłaniała mnie.
- Telefon ci dzwoni – zauważył Harry patrząc na moją dłoń i rzeczywiście, teraz dopiero dotarł do mnie dźwięk jego dzwonka.
- Słucham? – mruknęłam przyciskając zieloną słuchawkę.
- Rose, gdzie wy jesteście ?! – ryknął z słuchawki wściekły głos Paula.
- W Kanadzie – odpowiedziałam beznamiętnie, obracając się do chłopców plecami, patrząc przez okno na wirujące płatki.
- Czy ja ci nie mówiłem, że masz siedzieć na dupie? – syknął
- Nie! – ryknęłam do telefonu – Mówiłeś, że nie mam się ruszać 10 metrów od Harrego, a on jest ze mną!
- Rose, nie chwytaj mnie za słówka, wiem co mówiłem, a wy macie w tej chwili wracać do Londynu! – rozkazał gardłowym tonem.
- Mamy wolny weekend, więc mamy prawo robić co chcemy i nie wkurwiaj mnie! – wrzasnęłam jeszcze cała trzęsąca się ze złości i rozłączyłam się. W tej chwili miałam głęboko w dupie czy mnie zwolni.
- Co to ma znaczyć? – zapytała owca.
- Jeszcze nie rozumiesz? – odpowiedziałam cichym pytaniem.
- No wyobraź sobie, że nie! – warknął obracając mnie gwałtownie w swoją stronę.
- To zemsta idioto! Na tobie i na Paulu – syknęłam patrząc w jego zielone ślepia.
- I co, nie wystarczyłoby ci wyprostować moje włosy tylko musiałaś mnie wywozić na drugi koniec świata? A po cholerę był ci Louis? I ta cała zemsta? – pytał zasapując mnie pytaniami, które coraz bardziej mnie przytłaczały… to nie tak miało wyglądać… 
- Tak dla sportu, a Lou był tylko narzędziem – opowiedziałam i wyprzedziłam go potrącając ramieniem idąc do drzwi.
- Jesteś…
- Zimną, cholerną suką! – krzyknęłam dokańczając za niego zdanie – Myślisz, że tego nie wiem?! – Nie czekając, na dalsze odpowiedzi wybiegłam, bojąc się, że mogłabym uronić przy nich łzy. Nie mogłam pokazać, że jestem słaba, nie im!
Wybiegłam na śnieg, nie patrząc za siebie przebiegła ulicę i wbiegłam do lasu który otaczał hotel. Nie czułam zimna, nie czułam, że byłam tylko w sweterku i w kapciach. Nie obchodziło mnie to, chciałam uciec, ale nie od chłopaków, ale wspomnień otaczających moją głowę. Czułam się teraz jak wtedy u taty w gabinecie, tylko teraz chciałam uciec, zanim usłyszę strzał. Upadłam, zanurzając swoje czerwone od zimna dłonie w białym śniegu. Poczułam jak po raz pierwszy od dawna łzy spływają po moich policzkach…
A jednak można mnie zranić, chociaż wszystkie swoje uczucia zdusiłam w sobie, ciągle jest za mną przeszłość, która z dnia na dzień jest coraz bliżej ujawnienia się…  


___________________________________________________ 
Jak zwykle spóźniony następny rozdział, nie wiem czemu nie podoba mi się on ale zostawię wam go do ocenienia. 
Z góry przepraszam za wszelkie błędy, ale rozdział skończyłam pisać dokładnie parę minut wcześniej, a nie mam teraz siły aby go poprawić ...  
Macie jakieś pytania kierujcie je na mojego aska

Jeśli czytasz proszę SKOMENTUJ !  
Katy_BooBear

34 komentarze:

  1. ojaaaa, jaki cudowny rozdział ;o jakiś taki inny jakby...xd
    ale baaaaaaaardzo fajny :)
    ja tam nie wiem, jak bym żyła z takimi wspomnieniami i wgl..
    dalej nie czaje po cholere ona ich wywiozła do tej Kanady o.O
    tak sie zastanawiam...z kim Rose będzie na koniec opowiadania! :D
    proooosze, takie tam rozmyślenia CORNELII MAYNARD-MALIK XD
    dziękuję za uwagę, dobranoc <3
    SERIO, ZAJEBISTY ROZDZIAŁ, ZAKOCHAŁAM SIE ;P

    @Cornelia1dxx :)xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno piszesz genialnie!!! rozdział po prostu boski nie mogę się już doczekać następnego
    życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie błędy dziewczyno , rozdział jak zwykle zniewalający pozytywnie oczywiście :D , widać jak twój talent z rozdziału na rozdział się zmienia :D z rozdziału na rozdział mnie zaskakujesz , jest coraz bardziej ciekawie ;) nie masz pojęcia jak mi się mordka cieszyła jak zobaczyłam , że dodałaś nowy :D Kocham ciebie , kocham ten rozdział , kocham CAŁEGO BLOGA :D co do wspomnienia Rose , jest niesamowicie wzruszające , jak je czytałam miałam ciarki na całym ciele , dalej za bardzo nie rozumiem po co oni są w tej Kanadzie , ale mam nadzieję że w następnych się przekonam :D Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do mnie : http://one-direction-story-karolina1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. WoW !! Kolejne fakty o Rose ujawnione.. Ten rozdział jest zaje***ty. Normalnie teraz to ja nie będę mogła doczekać się strasznie kolejnego. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego tak długo musiałam czekać na ten rozdział. Ale to co napisalas zapiera dech w piersiach :))

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie ! Skończyłaś w takim momencie ! Nie no..
    Dawaj następny rozdział dziewczyno :)
    Świetnie piszesz. Dajesz następny !

    OdpowiedzUsuń
  7. ten rozdział jest gnfcmvkfdvfd *.*
    awww genialnie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny :D czekam na następny rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Boze, Rose jest nieprzewidywalna :D Żeby biednego Lokersa do Kanady wywieźć :D ? hahah
    Czekam z niecierpliwością na kolejny. :)
    PS. BRAKUJE MI TU WĄTKU MIŁOSNEGO, BAAARDZO ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny:* Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  11. Geeniaalny *.* nievmoge sie doczekac nastepnego <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny ;3 Czekam aż ujawni się przeszłość Rose, bo jest napewno interesujące. Ciekawe co zrobią Harry i Lou ;P Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne opowiadanie :)
    Z niecierpliwoscią czekam na następny rozdział :*
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. I co dalej? Skonczylas w takim momencie i teraz nie moge sie doczekac nastepnego...Pisz jak najszybciej!;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty to masz talent! Na serio coraz bardziej wciaga mnie to opowiadanie. Ten rozdział jest świetny i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. biedna Rose. Aż mi sie przykro zrobiło ;(
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak pisałaś wspomnienia Rose, to wszystko to miałam przed oczami. Małą dziewczynkę, przed którą własny ojciec popełnia samobójstwo i to jeszcze takie można powiedzieć brutalne, bo aż pistoletem w skroń. Gdybym ja była na miejscu Rose, to wspomnienie nie dawało by mi żyć. Praktycznie płakałabym po nocach nie mogąc zapomnieć o nim, ale Rose jest silną kobietą, choć potrafi wypuścic,dać upust emocjom jakie w niej drzmią, jak to opisałaś na końcu c: Myślę (o ja cie nie mogę ja MYŚLĘ hehe, ale nie ważne) no to myślę, że to nie skończy się tylko na jednym takim momencie, że będzie więcej takich emocjonalnych chwil i (takie moje skryte pragnienie) że będzie miała kogoś do pocieszenia, a mówiąc/pisząc kogoś, mam na myśli Louisa, ale dobra. Kończę, bo się troszku rozpisałam. Życzę powodzenia i duuużo weny na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hihihi <3 doczekałam się. Świetny rozdział jak zawsze. Nie będę się więcej rozpisywała, czekam na następne części. Pozdrawiam, życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak długo na niego czekałam *-*
    Kurde,dodawaj częściej te rozdziały bo umrę *-*

    http://nicole-and-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. o jaaa Rose ma uczucia!!! jestem ciekawa co dla nas jeszcze wymyślisz :) czeekam na koeljny bo ten jest wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny rozdział <3
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  22. jest wspaniały *.* zresztą jak wszystkie ;) szybko dodawaj następny rozdział bo już nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem czemu Ci się ten rozdział nie podoba. Jest naprawdę świetny! Uwielbiam go jak i pozostałe. Rose na pewno się wkurzyła, że Harry wie bardzo dużo niej. Może i nie wszystkiego, ale większość... Tak czy inaczej zastanawiam się co może skrywać Rose. Może to z tym facetem, dyrektorem z domu dziecka? Mam nadzieję, że jakoś się pogodzą niedługo. Kocham romantyczne zakończenia, happy endy, ale to zapewne wiesz, prawda? Także dziewczyno nie ma, że się nie podoba rozdział. Jesteś genialna jak zawsze pomimo jakiś tam błędów. ;)
    Pozdrawiam! /sensitive-touch/

    OdpowiedzUsuń
  24. A mi się podoba i to baardzo <3 Twoje wszystkie rozdziały są świetne <3 :) Z niecierpliwością czekam na następny:) pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam tego bloga ! Rozdział jest zajebisty, poleciłam koleżance tego bloga i uważa tak samo ;)
    Czekam niecierpliwie na cd <3
    P.s
    Na turnback-time.blogspot.com pojawił się już 1 rozdział, zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Fajnie by było gdyby niespodziewanie Harry polubił się z Alex :) ciekawie by było..no ale to już pozostawiam tobie :3

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham tego bloga <3 czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  28. NIE.MOŻESZ.MI.TEGO.ZROBIĆ!!!!!Słyszałaś?! N.I.E.M.O.Ż.E.S.Z.!
    Dlaczego Rose mięknie?! No dlaczego?! Pytam się! Czym ja ci zawiniłam?!!!!
    Moja wredna, kochana Rose... (nie moja, ale cicho xd) Nieeeee! Nich ona się nie zmienia! Proszę! Nie rób mi tego! Za bardzo kocham jej charakter!
    No i co ja mam ci tutaj dalej napisać? Nie mam pojęcia. To musiał być szok dla Ros widzieć śmierć ojca... Oczywiście nie współczuję jej, ale to musiało być straszne!
    Ty chyba na tyle... Czekam na nn.
    Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Czekam na następny bo to jest genialne. I zapraszam do mnie i mojej przyjaciółki. http://gabimegionedirection.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  30. czekam na następny rodział :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale super!!! Czekam na nastepny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. świetny! bardzo mi sie spodobał DAWAJ SZYBKO NASTĘPNY :>

    OdpowiedzUsuń

  33. Gratuluję! Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Więcej informacji dowiesz się na : http://we-and-1d.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń